Szanse, że Austriak zostanie z naszą kadrą są jednak niewielkie. Przyznaje to sam prezes Polskiego Związku Narciarskiego. Apoloniusz Tajner dodaje, że on i Adam Małysz nie są ślepi i głusi, a o możliwości odejścia Austriaka wiedzieli już podczas Pucharu Świata w Zakopanem.
Dawid Góra, WP SportoweFakty: Pojawiły się niepokojące informacje, że Stefan Horngacher prawdopodobnie nie przedłuży kontraktu w Polsce. Jak obecnie wygląda sytuacja?
Apoloniusz Tajner, prezes Polskiego Związku Narciarskiego: Właśnie tak. Zresztą to trochę śmieszne, bo odpowiedź powinna być, albo "tak", albo "nie". Muszę jednak przyznać, że teraz mamy pełną orientację w temacie. On już w Zakopanem informował nas, że pojawiły się propozycje dla niego. Potem doszła informacja z Niemiec, że Schuster skończy współpracę z kadrą. Wszystko wzajemnie się nakręcało, także medialnie. Stefan ofertę od Niemiec rozważał od początku. W Seefeld jednak otrzymał kontrakt, z którym miał się zapoznać. Na to też potrzebował czasu. To obszerny dokument. Potem następuje nanoszenie uwag, rozmowy. To zapewne trwa właśnie teraz. Dlatego wciąż nie mamy oficjalnej odpowiedzi, bo jeśli nie przyjmie warunków od Niemców, to jeszcze może z nami zostać.
To jest dla niego sytuacja życiowa. Nie chodzi tylko o kolejne trzy lata, ale całą karierę. Mieszka w Niemczech, tam ma żonę. On niczego przed nami nie ukrywa. W związku z tym, że w Innsbrucku było nasilenie informacji na ten temat w mediach i Bergisel nie pasowała naszym zawodnikom, chcieliśmy wszystko z Horngacherem wyjaśnić. Poprosiłem go o spotkanie z zawodnikami i ze sztabem, żeby powiedział im wszystko to, co my już wiedzieliśmy. On chciałby nadal pracować z naszymi skoczkami, to podpowiada mu serce, dobra atmosfera i szybkość podejmowania decyzji. U nas wystarczy, że kontaktuje się z Małyszem, a Adam ze mną i możemy realizować kolejne założenia. W Niemczech system w skokach przypomina korporację. Wszystko nie odbywa się tak szybko, jak u nas.
ZOBACZ WIDEO Zwycięzcy i przegrani MŚ w Seefeld według Svena Hannawalda
Umówiliśmy się, że przed Planicą na pewno podejmie decyzję. Rozmowy w Niemczech już się zakończą. Jest jednak nastawiony na pracę za naszą zachodnią granicą. Oczywiście wciąż jest opcja, że zostanie, ale szansa jest jednak niewielka.
Toni Innauer zdradza, dlaczego Stefan Horngacher miałby w Niemczech dużo pracy >>
Najpierw była informacja, że trener podejmie decyzję w trakcie mistrzostw świata. Potem, że po ich zakończeniu. Teraz może się okazać, że dopiero pod koniec sezonu, przed zawodami w Planicy. Czy to nie jest zachowanie nie fair wobec Polskiego Związku Narciarskiego?
O tym też rozmawialiśmy. Był skory do pomocy, wyraził swoją opinię, ale trzeba podkreślić jeszcze raz, że o pewnych możliwościach wiedzieliśmy już od Zakopanego. Nie siedzieliśmy przez ten czas z założonymi rękoma. Oczywiście nie przeprowadzaliśmy konkretnych rozmów, bo to by tylko zwiększyło całe zamieszanie. Ale robiliśmy rozpoznanie, opracowywaliśmy kierunki działania. Mieliśmy wystarczająco dużo czasu, żeby przyjąć różne założenia. Ja i Adam nie jesteśmy ślepi i głusi. Wiemy, co robić. Nic złego się nie dzieje. Czekamy na ostateczną decyzję.
Horngacher wykonał w Polsce znakomitą pracę. Czy jego dorobek będzie kontynuowany, czy ewentualny nowy trener dostanie jednak wolną rękę w działaniu?
Zobaczymy z kim będziemy współpracować. Generalnie linia programu i procesu szkoleniowego, która wymaga współpracy z ekspertami od siły, mocy, kontroli treningu i dyspozycji, będzie kontynuowana. Takie są metody działania w sporcie wysoko kwalifikowanym, także choćby w kolarstwie czy lekkiej atletyce. Od tego już nie ma odejścia. W pewnym sensie praca Horngachera będzie kontynuowana, a w pewnym może być nieco inna.
Nowy trener miałby stworzyć pełen system szkolenia czy zająłby się wyłącznie kadrą A?
Sprawdza się system, w którym trener kadry A był zainteresowany zarówno swoimi podopiecznymi, jak i kadrą B oraz juniorów. Ale nie zajmował się skoczkami z tych kadr w sposób bezpośredni. Stworzył przyjazny klimat, nad którym czuwa Małysz. Chodzi m.in. o przerzucanie metod szkoleniowych. Jednak musi to działać w mądry sposób, bo różne metody pasują do różnych kategorii wiekowych. Główny trener zajmuje się jednak bezpośrednio tylko kadrą A. Wiele zależy od Małysza, dyrektora sportowego, który naciska na trenerów kadr B i juniorów, żeby konsultowali swoją pracę z Horngacherem. Konkrety wychodzą w praniu.
Zwycięzcy i przegrani MŚ w Seefeld według Svena Hannawalda >>
Niedawno mówił pan o trzech kandydatach: Wernerze Schusterze, Aleksandrze Stoecklu i Andreasie Bauerze. Może się pojawić ktoś inny?
Rzucam nazwiska, które wchodzą w rachubę. Oczywiście jest też opcja polska. Ale w tym momencie wygląda to tak: wymienieni przez pana Schuster, Stoeckl, Bauer, ale również Michal Dolezal, Ronny Hornschuh i Alexander Pointner. Czech jest asystentem Horngachera, ale może również pełnić funkcję pełnowymiarowego trenera. Niemiec obecnie trenuje szwajcarską kadrę A. Pointner jest natomiast do dyspozycji, sam się oferował, ale na razie nie podejmujemy rozmów.
Podchodzimy do tego tak, że Horngacher wypromował się u nas, pracował z zapleczem, otworzył potencjał naszych zawodników, ale Stefan, dzięki pracy w Polsce, wypromował też samego siebie. On to rozumie. Dużo zawdzięczamy sobie nawzajem. Ma do nas dużo sympatii, my do niego również. Nikt nie ma do niego pretensji, że objął taki, a nie inny kierunek. Rozumiemy to. Prosił o to zrozumienie i je otrzymał. Już w styczniu informował nas, że Niemcy zaczynają go bombardować ofertami, dlatego mieliśmy czas na zastanowienie się, co dalej, jeśli kolejnych lat nie spędzi z polską kadrą. Nic z tego powodu u nas się nie wali. Nie jesteśmy bezradni. Oczywiście może się okazać, że jeśli Horngacher zdecyduje się z nami rozstać, polskiej kadry nie obejmie trener z dużym nazwiskiem. Może się pojawić ktoś inny.
Trenerem często chwalonym przez skoczków, który pomagał naszym zawodnikom w dochodzeniu do optymalnej formy, jest Maciej Maciusiak. Jego wśród kandydatów jednak nie ma.
Na razie nie bierzemy go pod uwagę, ale przyznaję, że przewijał się w naszych rozmowach również w tym kontekście.
Kibice we wszelkich ankietach i sondach pokazywali, że chcą, aby kadrę objął Małysz. Czy to w ogóle możliwe? Rozmawiał pan z Adamem?
Rozmawiałem. To był skutek informacji, które pojawiały się w mediach. Jednak, gdyby Adam był zainteresowany takim rozwiązaniem, sygnalizowałby to. Obecnie nie bierzemy pod uwagę takiej opcji. On jako dyrektor jest blisko grupy skoczków. Bezpośrednio pełni opiekę nad całością, również nad kombinacją norweską. Ma wielki wpływ na to, co się u nas dzieje. Ale rola trenera wymaga stałego poświęcenia, wyjazdów na zgrupowania i ma inny charakter od pracy, jaką wykonuje teraz. Brakowałoby nam go na stanowisku dyrektora sportowego. Obecny układ jest bardzo mocny. Jestem ja, potem jest Adam, z którym się świetnie rozumiemy, a sam Adam jest bezpośrednio obecny przy trenerze i zawodnikach. Jednocześnie nie wchodzi w rolę trenera, ale jak ma jakieś uwagi, to je konsultuje. Obecny system funkcjonuje bardzo dobrze.
Holzwagen i jeszcze motor MZ ete ma.
To jest bardzo elegancki kawaler.