Szymon Łożyński z Planicy
- Sam sobie napędziłem stracha tym skokiem w serii próbnej. Na szczęście to był jednak tylko trening. Chciałem coś przetestować i nie wyszło. Na tym jednak nie kończył się dzień. Miałem jeszcze dwie próby, w których trzeba było zrobić to, co trzeba - podkreślił Kamil Stoch.
- Wszystkie myśli, czy wyjdzie czy nie wyjdzie, trzeba po prostu zostawić za sobą i skupić się na wykonaniu swojej roboty - dodał trzykrotny mistrz olimpijski.
W samym konkursie 31-latek z Zębu skakał już zdecydowanie lepiej. Po wyjściu z progu nie miał żadnych problemów. Uzyskał 227 oraz 221 metrów i mocno przyczynił się do premierowego zwycięstwa Polaków w konkursie drużynowym na skoczni mamuciej.
ZOBACZ WIDEO El. ME 2020. Przegląd prasy prosto z Wiednia: Austriacy rozczarowani, spokojni i... zaskoczeni
Czytaj także: w niedzielę poznamy nazwisko nowego trenera polskich skoczków
- Nie jestem w super formie w tym momencie sezonu. Jednak w sobotę zrobiłem wszystko, co mogłem. Cieszę się, że byłem częścią tej grupy, która wygrała - podkreślił Stoch.
Po raz pierwszy w tym sezonie aktualny wicemistrz świata ze skoczni normalnej nie skakał w drużynówce jako ostatni w polskim zespole. Tym razem ta rola przypadła Piotrowi Żyle. Z kolei Kamil Stoch skakał w drugiej grupie.
- Na ostatnim skoczku ciąży zawsze największa presja. Jest najwięcej stresu. Ten zawodnik wie, jakie miejsce zajmowała drużyna, bo przecież jedzie ostatni. Słyszy głosy kibiców z dołu skoczni. Kiedy jest niepewność w głowie, to bardzo trudno sobie z tym poradzić. Dzięki temu, że skakałem w drugiej grupie, to miałem większy luz - zwrócił uwagę podopieczny Stefana Horngachera.
Czytaj także: sobotnia życiówka Wolnego w Planicy mogła być jeszcze bardziej okazała
Finałowy konkurs sezonu 2018/2019 w Planicy rozpocznie się w niedzielę o 10:00. Relacja na żywo oraz podsumowanie zmagań na WP SportoweFakty.
Transmisje na żywo z wszystkich konkursów w Planicy w Eurosporcie 1. Początek relacji z niedzielnych zawodów finałowych o 9:15.