Aż do finałowego konkursu Pucharu Świata 2018/2019 w Planicy (więcej przeczytasz tutaj) polska opinia publiczna musiała poczekać, żeby Stefan Horngacher oficjalnie ogłosił, że nie będzie już dalej trenerem polskich skoczków. Po oficjalnej deklaracji Austriaka Adam Małysz, dyrektor sportowy PZN, nie czekał i jeszcze tego samego dnia przedstawił nowego trenera Biało-Czerwonych, Michala Dolezala, dotychczasowego asystenta Horngachera.
Kibicom skoków, którzy nie zagłębili się w dokładną analizę obecnego sztabu szkoleniowego polskiej kadry A skoczków, nazwisko Czecha nie mówi zbyt wiele. Trudno się jednak dziwić. Dolezal wykonywał ważną pracę w sztabie Stefana Horngachera, ale nie był na pierwszych stronach gazet i mediów internetowych. Nie było go również widać w gnieździe trenerskim (poza finałem sezonu w Planicy), gdzie regularnie pojawiali się Stefan Horngacher i kolejny asystent Austriaka Grzegorz Sobczyk.
Czech miał jednak dużo obowiązków i wywiązywał się z nich znakomicie. Odpowiadał przede wszystkim za sprzęt, głównie kombinezony. I pod tym względem Biało-Czerwoni od początku pracy 30-latka nad Wisłą nie ustępowali rywalom, a momentami przewyższali nawet przeciwników. W sezonie 2016/2017 Polacy zaskoczyli brązowymi kombinezonami, tzw. czekoladkami, których konkurencja bardzo zazdrościła naszym reprezentantom.
Nowy trener Biało-Czerwonych dbał jednak nie tylko o kwestie sprzętowe. Aktywnie włączał się również w treningi zawodników. Pomagał skoczkom w wytrenowaniu odpowiedniej techniki skoku, czy przybraniu idealnej sylwetki dojazdowej. Jego praca, co pokazały trzy ostatnie sezony, przynosiła efekty. Sprzętowo Biało-Czerwoni byli i są w absolutnym topie, a technicznie także nie odstają od rywali.
ZOBACZ WIDEO "Druga połowa". Czy sportowcy sprawdzają się w polityce? "To są ogromne pieniądze"
Gdy w 2016 roku Stefan Horngacher objął polską reprezentację, złożył propozycję Michalowi Dolezalowi, by ten został jednym z jego asystentów. - Już w Planicy przyszedł do mnie Stefan Horngacher i zapytał, czy chciałbym pracować w Polsce. Przemyślałem to, chciałem też coś zmienić w moim życiu i zgodziłem się - wyjaśnił Czech w rozmowie dla oficjalnej strony Polskiego Związku Narciarskiego.
Wcześniej Doleżał pracował ze swoimi rodakami przez jeden sezon. Niezbyt bogatą karierę zawodniczą zakończył w 2007 roku. W Pucharze Świata startował 12 lat. Najlepszy sezon miał na przełomie 1999 i 2000 roku, gdy na Wielkiej Krokwi w Zakopanem zajął 7. miejsce, a do klasyfikacji generalnej cyklu uzbierał 220 punktów (27. pozycja). W Pucharze Świata nigdy nie stanął na podium. Z kolei w Pucharze Kontynentalnym, czyli w zmaganiach drugiej ligi w skokach, dwukrotnie cieszył się z miejsc w czołowej trójce.
Mimo braku sukcesów zdecydował się pozostać przy dyscyplinie, przyjął ofertę Stefana Horngachera, wykonał świetną pracę i otrzymał szansę pracy jako pierwszy trener polskiej reprezentacji skoczków, obecnie jednej z największych potęg w tej dyscyplinie. Doleżal na pewno przez trzy lata współpracy mocno wzbogacił swój warsztat trenerski. Jego zatrudnienie jest gwarancją ciągłości pracy, jaką zapoczątkował Stefan Horngacher.
Wojciech Fortuna kilka razy na łamach WP SportoweFakty podkreślał, iż najważniejsze, żeby następca Austriaka miał wśród doświadczonych polskich skoczków autorytet. Kamil Stoch, Dawid Kubacki czy Piotr Żyła doskonale widzieli na co dzień, jak wiele pracy wykonywał w kadrze Czech. Co więcej, skacząc w przygotowanych przez Dolezala kombinezonach odnosili sukcesy. Współpracują już ze sobą trzy lata, więc teraz gdy Czech będzie już pierwszym szkoleniowcem triumfatorów Pucharu Narodów, także powinni znaleźć nić porozumienia.