Mistrzostwa świata w Trondheim po raz pierwszy odbyły się w 1997 roku. Wiele wskazywało na to, że po 28 latach zmagania najlepszych narciarzy powrócą do tego norweskiego miasta. Jak podał portal skijumping.pl, Trondheim miało być jedynym miejscem zainteresowanym organizacją MŚ.
Podzieleni w sprawie organizacji mistrzostw są norwescy politycy. Przeciwnicy rozgrywania zawodów przekonują, że koszty będą znacznie wyższe niż zyski, podkreślając jednocześnie, że w 1997 roku o sukcesie imprezy przesądziły wyjątkowo dobre warunki pogodowe. Wnioskują oni także, aby fundusze przeznaczyć na szkolnictwo czy opiekę osób starszych.
- Z ilu hal sportowych, pływalni oraz boisk piłkarskich musimy zrezygnować kosztem nowej imprezy folklorystycznej w naszym mieście? - powiedział profesor ekonomii sportu Harry Arne Solberg, cytowany przez portal skijumping.pl.
ZOBACZ WIDEO: Wiemy, dlaczego Polacy przełożyli zimową wyprawę na K2
Czytaj także: Skoki narciarskie. Zamieszanie wokół remontu w Zakopanem. Dzieci nie mają gdzie trenować
Zwolennicy mistrzostw tłumaczą z kolei, że dzięki zawodom odnowionych zostałoby wiele tras narciarskich, z których następnie będą mogli korzystać mieszkańcy Trondheim.
Największe koszty wygenerowałaby przebudowa skoczni - zgodnie z obowiązującymi wymogami, obiekty duży i normalny muszą mieć oddzielne zeskoki. Remont mógłby pochłonąć aż 700 milionów koron norweskich, a całe mistrzostwa nawet 1,25 miliarda (około 540 mln złotych).
Na tę chwilę nie wiadomo, jaka decyzja zostanie podjęta. Dwie najbliższe imprezy mistrzowskie odbędą się w Oberstdorfie (Niemcy) oraz Planicy (Słowenia). Gospodarz zmagań w sezonie 2024/2025 wyłoniony zostanie podczas przyszłorocznego kongresu FIS. Odbędzie się on w tajskim Royal Cliff w dniach 17-23 maja.
Czytaj także: Skoki narciarskie. Poważna kontuzja Andreasa Wellingera. Niemiec opuści cały sezon!
Ostatnie mistrzostwa świata w narciarstwie klasycznym odbyły się na przełomie lutego i marca 2019 roku w austriackim Seefeld. Polacy wywalczyli dwa medale - złoty (Dawid Kubacki) oraz srebrny Kamil Stoch - oba w konkursie na skoczni normalnej.