W sobotę, w Lillehammer, odbędzie się pierwszy konkurs Pucharu Świata w skokach narciarskich kobiet w sezonie 2019/20. W stawce zabraknie reprezentantek Polski i tak też będzie podczas weekendu w Klingenthal. Biało-Czerwone w 2020 roku dołączą do rywalizacji z najlepszymi, ale póki co ich plany startowe układają się inaczej.
13 i 14 grudnia podopieczne Łukasza Kruczka sprawdzą swoją formę podczas zmagań Pucharu Kontynentalnego w Notodden. Tydzień później rywalizować będą na FIS Cup w Oberwiesenthal.
- Już wcześniej zdecydowaliśmy o takim przebiegu - powiedział Kruczek w rozmowie z serwisem skijumping.pl. Jednym z celów jego zespołu jest start w konkursie drużynowym. - Grupa składa się z młodych zawodniczek, mających różne doświadczenie. Na tym etapie nie chcieliśmy ich dzielić, ponieważ zależy nam na tworzeniu drużyny. Tak, by na najwyższym poziomie startowało ich jak najwięcej - czytamy w skijumping.pl.
ZOBACZ WIDEO Skoki narciarskie. PZN nie zapłacił ani złotówki za nowe buty. "Na badania jest specjalny grant"
Czytaj także: Skoki narciarskie. Dlaczego skoczkowie nie są fanami konkursów Pucharu Świata w Niżnym Tagile? Powodów jest kilka
Kinga Rajda, Joanna Szwab, Anna Twardosz, Nicole Konderla oraz Wiktoria Przybyła mają już za sobą pierwsze skoki na śniegu, ponieważ pod koniec listopada szlifowały formę w Wiśle. Od środy natomiast zespół przebywa na kolejnym zgrupowaniu, tym razem w Seefeld.
W poprzednim sezonie po Kryształową Kulę za zwycięstwo w Pucharze Świata sięgnęła Maren Lundby. Na 45. miejscu sklasyfikowana została Kamila Karpiel, która aktualnie powraca do zdrowia po kontuzji. Dwie lokaty niżej znalazła się Kinga Rajda.
Czytaj także: Skoki narciarskie. Bjoern Einar Romoeren walczy o powrót do zdrowia. Były skoczek zabrał głos