Puchar Świata Klingenthal 2019. Skoki narciarskie przegrywają z globalnym ociepleniem. FIS szuka rozwiązań

Newspix / Martyna Szydłowska / Na zdjęciu: Adam Małysz
Newspix / Martyna Szydłowska / Na zdjęciu: Adam Małysz

Skoki narciarskie przegrywają z globalnym ociepleniem. Organizatorzy trzech poprzednich weekendów Pucharu Świata zmagali się z podmuchami wiatru. FIS szuka rozwiązań, jak poradzić sobie z tym problemem.

System przeliczników w skokach narciarskich obowiązuje od kilku lat i w założeniu miał sprawić, że konkursy będą bardziej sprawiedliwe. Dzięki temu można rozgrywać zawody nawet wtedy, gdy zmieniona zostaje wysokość belki startowej. Do tego skoczkowie dostają rekompensatę punktową za skoki w złych warunkach. Z kolei, gdy warunki są korzystne, zawodnicy tracą punkty.

Problem pojawia się, gdy konkursy rozgrywane są w wietrznych i zmiennych warunkach. System nie jest idealny, co najdobitniej pokazał skok Ryoyu Kobayashiego w Niżnym Tagile. Japończyk jako jedyny zawodnik miał dodane punkty, mimo że ewidentnie było widać jak w końcowej fazie lotu ma korzystne podmuchy. Przy obliczaniu przeliczników za wiatr brane pod uwagę są jednak pomiary do dwóch sekund po wylądowaniu skoczka, a w przypadku Kobayashiego warunki po jego wylądowaniu zmieniły się już na niekorzystne.

Ta sytuacja wzbudziła ogromne kontrowersje i pojawiły się dyskusje o zmianie reguł obowiązujących przy systemie przeliczników. FIS już zastanawia się nad reformą. - Ta sytuacja będzie jeszcze długo komentowana. Przeliczniki pomagają rozgrywać konkursy, ale wiemy też, że działają z opóźnieniem, co przy takich wiatrach wywiera wielki wpływ na wyniki. Wiem, że w FIS myślą nad tym, żeby coś z tym zrobić - powiedział Adam Małysz w rozmowie z "Przeglądem Sportowym".

ZOBACZ WIDEO: Skoki narciarskie. Apoloniusz Tajner skomentował rezygnację skoczka z dalszej kariery

Pomysł na rewolucję w systemie przeliczników miał Dawid Kubacki, który zaproponował rozwiązanie rodem z lotnictwa. To rurka Pitota, przyrząd do wyznaczania prędkości przepływu. Jest stosowana na szeroką skalę nie tylko w przemyśle lotniczym, ale także w stacjach pogodowych, gazociągach i systemach wentylacyjnych.

Skoki narciarskie przegrywają z globalnym ociepleniem. Wyższe temperatury sprawiają, że brakuje śniegu i zawodnicy muszą rywalizować na sztucznym białym puchu. - Brakuje śniegu i mrozów. Temperatury są wyższe, a to sprzyja silniejszym podmuchom, co widać od początku sezonu - dodał Małysz.

W tym sezonie rozegrano zawody w Wiśle, Kuusamo i Niżnym Tagile. W każdej z tych miejscowości organizatorzy zmagali się z wiatrem, a jeden z konkursów w Finlandii został odwołany. Prognozy dotyczące konkursów w Klingenthal też nie są optymistyczne.

Zobacz także:
Skoki narciarskie. PŚ w Klingenthal. Czas na jeden z największych comebacków? Schlierenzauer znów zaczyna się liczyć
Skoki narciarskie. Puchar Świata Klingenthal 2019. Powrót do wspomnień

Komentarze (3)
avatar
steffen
14.12.2019
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
A po co im śnieg tak naprawdę? Na śniegu tylko lądują, nie ma on żadnego wpływu na długość skoku. Równie dobrze może to być biały igelit ;) 
avatar
yes
13.12.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Globalne ocieplenie niewiele ma chyba wspólnego z wiatrem i punktacją... Może wróci narciarstwo wodne? Nie interesowałem się nim, przypominam sobie Naorniakowskiego... 
avatar
Henio 55
13.12.2019
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
Malyszu przestan pitolic i odejdz razem z siedmiomilowymi butami.