Skoki narciarskie. Szymon Łożyński: Wiatr ustał i powiało optymizmem (komentarz)

PAP/EPA / FILIP SINGER / Na zdjęciu od lewej: Piotr Żyła, Kamil Stoch, Dawid Kubacki i Jakub Wolny
PAP/EPA / FILIP SINGER / Na zdjęciu od lewej: Piotr Żyła, Kamil Stoch, Dawid Kubacki i Jakub Wolny

Czekaliśmy na konkursy, kiedy to nie wiatr będzie rozdawał karty, i wreszcie je dostaliśmy. Gdy już przyszły, to przeżyliśmy drogę z nieba do czyśćca w wynikach Polaków. Jedno jest jednak pewne - w Klingenthal powiało nie wiatrem, a optymizmem.

Wisła, Kuusamo i Niżny Tagił - wszystkie te trzy miejscowości łączył ze sobą zmienny wiatr. Najgorzej było w Rosji, gdzie podmuchy miały największe znaczenie na wyniki uzyskiwane przez skoczków.

W tych wietrznych realiach nie do końca odnajdywali się Polacy. W Wiśle było jeszcze nieźle, ale już w Kuusamo i Niżnym Tagile Biało-Czerwoni nie dali nam powodów do zadowolenia. Pojawiły się pierwsze głosy o złym przygotowaniu Polaków do sezonu. Eksperci jednak uspokajali - poczekajmy na pierwsze sprawiedliwe konkursy, w których wiatr nie będzie pierwszoplanowym aktorem i dopiero wtedy oceniajmy.

Sprawdź, jak wyglądałyby wyniki niedzielnego konkursu PŚ w Klingenthal bez przeliczników

Jeszcze kilka dni temu wydawało się, że na takie zawody będziemy musieli poczekać aż do Engelbergu, bowiem prognozy wietrzne na Klingenthal były bardzo niekorzystne. Tym razem aura jednak zlitowała się nad skoczkami. Wiatr na skoczni był znacznie słabszy niż prognozowano. O ile jeszcze w sobotę było trochę loteryjnie, o tyle w niedzielę wiatr nie odgrywał już większej roli.

ZOBACZ WIDEO Skoki narciarskie. Niezręczny moment podczas wywiadu. Martin Schmitt nie wiedział, co powiedzieć

Możemy zatem pokusić się o pierwsze wnioski o formie Polaków. I te są optymistyczne. Przede wszystkim nasi reprezentanci są wciąż bardzo mocni zespołowo. Nawet jeśli indywidualnie nie skaczą jeszcze rewelacyjnie, to na drużynówkę motywują się fantastycznie i tak jak w trzech poprzednich sezonach, skutecznie walczą o podium.

W sobotę w Klingenthal Biało-Czerwoni skakali jak nakręceni. Trafiali na lepsze i gorsze warunki. Żaden z naszych reprezentantów nie popsuł jednak skoku i w nagrodę Polacy wygrali drużynówkę, pokazując, że o złym przygotowaniu do sezonu nie może być mowy.

Dzień później warunki były jeszcze bardziej stabilne, dlatego liczyliśmy na kolejny świetny występ Biało-Czerwonych, czyli minimum jednego Polaka na podium. Aż tak dobrze jednak nie było. Trafiliśmy trochę z nieba do czyśćca, ponieważ Biało-Czerwoni skakali nieźle, ale już nie tak wspaniale jak w sobotę. Dlatego musieliśmy zadowolić się 9. miejscem Piotra Żyły i 10. pozycją Kamila Stocha (relacja z konkursu TUTAJ).

Generalnie jednak w Klingenthal powiało optymizmem. W drużynie Polacy są bardzo mocni. Brakuje jeszcze trochę błysku w rywalizacji indywidualnej, ale nasi reprezentanci nie tracą wiele do najlepszych. Solidnie punktują, są w najlepszej dziesiątce konkursów. Z tego poziomu niewiele brakuje, żeby wykonać ten jeszcze jeden krok do przodu, który pozwoli im rywalizować z najlepszymi aktualnie na świecie.

Kto wie, być może ten krok Polacy zrobią na bardzo szczęśliwej dla siebie skoczni w Engelbergu, albo podczas Turnieju Czterech Skoczni, który przecież w sezonach 2016/2017 i 2017/2018 był popisem Biało-Czerwonych, a zwłaszcza Kamila Stocha.

Komentarze (0)