- Z nastrojami wokół kadry czy sztabu nie ma lekko. Mówicie, że zdaniem kibiców byłem już "świetnym wyborem", później tym, co "nic nie umie", a teraz znów pewnie "specjalistą". Jasne, ale nastroje wahają się w ten sposób nie tylko w Polsce. Wszyscy są rządni naszych sukcesów - to naturalne, kiedy kadra ma taki potencjał - powiedział Michal Doleżal, cytowany w "Przeglądzie Sportowym".
Po Klingenthal Czech i jego współpracownicy mogą jednak odetchnąć. W sobotę Biało-Czerwoni w świetnym stylu wygrali konkurs drużynowy Pucharu Świata i pokazali, że o złym przygotowaniu do sezonu nie może być mowy. Potwierdzili tym występem także fakt, że we wcześniejszych konkursach po prostu nie mieli szczęścia do wiatru, który był bardzo zmienny.
Sprawdź, jak wyglądałyby wyniki niedzielnego konkursu PŚ w Klingenthal bez przeliczników
- Nie uważałem po Wiśle, Kuusamo i Niżnym Tagile, że konieczne jest zmienianie czegokolwiek w naszej wizji, czy planach, choćby dlatego, że po każdym powrocie z wyjazdu mierzymy parametry zawodników i te pokazywały, że wszystko jest w porządku. (...) Nie szło, ale to tłumaczyliśmy sobie i wam loteryjnymi warunkami - podkreślił Doleżal na łamach "Przeglądu Sportowego".
ZOBACZ WIDEO Skoki narciarskie. Apoloniusz Tajner skomentował rezygnację skoczka z dalszej kariery
Czech zapewnił także, że sobotnia wygrana da jemu i całemu zespołowi "sporo energii i pewności siebie".
Przypomnijmy, że dzień po drużynówce, w Klingenthal w dobrych warunkach rozegrano konkurs indywidualny. Zawody wygrał Japończyk Ryoyu Kobayashi, a dwóch Polaków było w najlepszej dziesiątce zmagań - 9. miejsce zajął Piotr Żyła, a 10. pozycję Kamil Stoch (relacja z konkursu TUTAJ).