- Dotychczasowe konkursy były dosyć dziwne, wietrzne. Trudno uznać wyniki w nich za miarodajne. Oczywiście kibice chcieliby, żeby zawodnicy skakali lepiej, ale oni wypadają naprawdę nieźle. Nie można mówić o falstarcie, choć oczekiwania oczywiście są większe - tłumaczy były rekordzista świata w długości skoku.
To prawda, że wygrywanie na początku sezonu nie jest domeną Polaków. Strata w klasyfikacji generalnej PŚ robi się jednak niebezpiecznie duża. Po pięciu konkursach indywidualnych ósmy Kamil Stoch traci do prowadzącego Ryoyu Kobayashiego 144 punkty. Dziewiąty Dawid Kubacki - 155.
Koniec sezonu dla Jerneja Damjana >>
Najwyższą dotychczas lokatę wywalczył Stoch. Było to trzecie miejsce na skoczni dającej przewagę Polakom - w Wiśle.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: Daniela Hantuchova i legendarny hokeista. Media już plotkują
- W Klingenthal skoki nie były złe. Same miejsca już jednak nie zachwycają. Z kolejnymi konkursami powinno być jednak coraz lepiej - tłumaczy Fijas.
Tyle że w poprzednim sezonie Stoch i Piotr Żyła zdążyli zdobyć w Ruce dwa miejsca na podium. W kolejnym konkursie nasz mistrz był trzeci. W Niżnym Tagile znowu na podium wskoczył Żyła. I to dwa razy.
Tym, co nie pozwala tracić nadziei, jest piękny triumf Polaków w konkursie drużynowym w Klingenthal. Ostatecznie to właśnie zespołowe zawody idealnie prezentują aktualny poziom skoków reprezentacyjnych w danym kraju.
Według Piotra Fijasa, już niebawem będziemy mogli z całą pewnością odnieść się do dyspozycji podopiecznych Michala Doleżala. - Moim zdaniem to konkurs w Engelbergu pokaże nam, w jakiej formie naprawdę są nasi zawodnicy i jak teraz skaczą - podsumowuje brązowy medalista mistrzostw świata w lotach.
Szykuje się rewolucja w sprzęcie. Nowy pomysł Niemców >>
W sobotę pierwsze szwajcarskie zawody indywidualnego rozpoczną się o godzinie 16.00. W niedzielę start rywalizacji zaplanowano na 15.00.