Skoki narciarskie. Turniej Czterech Skoczni. Robert Mateja o przyszłości polskich skoków

WP SportoweFakty / Tomasz Madejski  / Na zdjęciu: Robert Mateja
WP SportoweFakty / Tomasz Madejski / Na zdjęciu: Robert Mateja

Liderzy polskiej kadry w skokach narciarskich są coraz starsi i już trzeba myśleć o przyszłości. Czy nie musimy się martwić o następców Kamila Stocha? Robert Mateja uważa, że na razie jest "nieźle".

W tym artykule dowiesz się o:

Kamil Stoch, Dawid Kubacki, a może Piotr Żyła? To na nich liczą polscy kibice w 68. Turnieju Czterech Skoczni. Ten sezon na razie nie jest świetny w ich wykonaniu, ale w każdej chwili są w stanie zacząć regularnie wygrywać.

Skoki narciarskie. 68. Turniej Czterech Skoczni. Wielkie pojedynki w pierwszej serii >>

Problem w tym, że na razie nie widać na horyzoncie młodych skoczków, którzy w niedalekiej przyszłości będą walczyć o najwyższe cele. Jaka przyszłość czeka polskie skoki? O to został zapytany Robert Mateja, który obecnie pracuje w kadrze kombinatorów norweskich.

- Jest paru utalentowanych zawodników. Potworzyły się grupy: tatrzańska, beskidzka. Najmłodszych się "wyławia". W szkołach sportowych też dobrze pracują. Trudno powiedzieć, co będzie dalej. Na tę chwilę mamy żelazną szóstkę. Doskakują Aleksander Zniszczoł i Murańka. Czasami jeden period startów to za mało, by się przebić. Klemens nie zawiódł, bo punkty zdobył, ale musi się cofnąć i walczyć o dodatkowe miejsce w PŚ. Nikt nikomu nie wypomina błędów. W tej chwili na zawody jeżdżą najlepsi - komentuje były skoczek w TVP Sport.

ZOBACZ WIDEO Skoki narciarskie. Apoloniusz Tajner chce nowego skoczka w rodzinie. "Za pięć lat zaczniemy próby"

W ostatnich latach było kilku młodych Polaków, którym wróżono dużą karierę. Z czasem jednak zaczęli znikać. Mateja tłumaczy, dlaczego nie wszystkim udaje się przebić.

Skoki narciarskie. Turniej Czterech Skoczni. Skarpetki z dynamitem tajną bronią Piotra Żyły >>

- Zawsze wspominałem, że talenty "wykruszają" się z tego względu, że w Pucharze Świata jest miejsce dla żelaznej szóstki. Trudno się przebić. Większość zdolnych chłopaków kończy przez to karierę. Idzie po prostu do pracy, żeby zarobić. Nie są to często osoby zamożne, gdzie rodzice pomagają się utrzymać. Do wieku juniorskiego jest całkiem dobrze. Szkoła się opiekuje. Kluby dają radę. Później, w dorosłym życiu, każdy chciałby mieć własne środki do życia. W tym momencie "kruszą" się marzenia - tłumaczy.

W tym sezonie w kadrze A najmłodszym zawodnikiem jest Jakub Wolny. Trener Michal Doleżal daje też szanse Klemensowi Murańce i Aleksandrowi Zniszczołowi.

Źródło artykułu: