Kot skakał w parze w Markusem Eisenbichlerem. Niemiec też osiągnął kiepski wynik, jednak 114,5 metra wystarczyło, aby pokonać Polaka. - Wiadomo, zwycięstwo wiele by nie dało. Wartością w nim byłby jednak fakt, że mógłbym oddać jeszcze jeden skok i spróbować coś w nim zmienić - zaznacza Kot.
28-latek podkreśla, że z trenerem Michalem Doleżalem doskonale wiedzą, co nie zagrało w jego skoku. Nie musi nawet patrzeć na nagranie wideo. - Teraz wszystko będzie kwestią następnego kroku. Czy cofnąć się i wrócić do sprawdzonych rzeczy, czy jednak szukać czegoś nowego.
Dawid Kubacki może liczyć na dużą premię, a już sporo zarobił >>
Kot kolejny skok odda na skoczni w Bischofshofen, ale już następny konkurs odbędzie się na skoczni normalnej w Predazzo. To szansa dla Polaka.
Problemy Jakuba Wolnego. "Próbuję i mi nie wychodzi" >>
- Zazwyczaj, aby poprawić niektóre elementy, wraca się na mniejszy obiekt. Rozegranie całego weekendu na takiej skoczni może więc pomóc. Z drugiej strony mniejsze prędkości najazdowe tworzą niełatwe warunki na poprawę. Teraz przede wszystkim nastawienie musi być odpowiednie i o to trzeba się postarać - podkreśla Kot.
ZOBACZ WIDEO Skoki. Turniej Czterech Skoczni. Co największym problemem Kamila Stocha? "To naprawia od początku kariery"