- Mamy jedną z najlepszych grup, świetnie zaopatrzoną w fachowców i ludzi, którzy dają z siebie sto procent. To widać po wynikach innych naszych skoczków. Dużo zależy od nas samych, bo to my siadamy na belkę i skaczemy - tłumaczy zawodnik.
Kilka lat temu, kiedy Maciej Kot i Dawid Kubacki nie mogli złapać odpowiedniego rytmu, pomogły treningi u Macieja Maciusiaka, trenera kadry B. Teraz jednak o takim kroku nie ma mowy.
- Zmiana trenera zawsze jest ryzykiem. To wyrzuca z rytmu. Myślę, że w tej chwili nie jest to potrzebne. Mamy z trenerem plan. Wiadomo, że wiele robi się metodą prób i błędów, nie każda próba przyniesie oczekiwane rezultaty, ale sytuacja nie jest tak zła, aby podejmować drastyczne kroki - wyjaśnia Kot.
ZOBACZ WIDEO Skoki. Turniej Czterech Skoczni. Czy Michal Doleżal to dobry wybór na trenera Polaków? "Oby nas zaskoczył"
Dawid Góra: W przypadku Kubackiego nie ma przypadku. Polak zepsuł skok i... prawie wygrał >>
W konkursie w Innsbrucku skoczek uplasował się dopiero na 44. pozycji. W Turnieju Czterech Skoczni zajmuje 31. miejsce. W klasyfikacji generalnej Pucharu Świata jest 34. z dorobkiem zaledwie 33 punktów. To zdecydowanie zbyt słabe wyniki, jak na możliwości, jakie posiada Kot. Przecież w sezonie 2016/2017 zajął ostatecznie piątą lokatę w PŚ z 985 punktami na koncie!
Kot od czterech lat współpracuje z Łukaszem Miką, trenerem psychomotorycznym. Może to w tej sferze trzeba szukać rozwiązania problemów skoczka.
Dla Kubackiego liczą się tylko wygrane. "Przede mną jeszcze trochę pracy" >>
- Mamy plan, ale podstawą jest dobra technika na skoczni. Wtedy, kiedy już są właściwe skoki, można pracować nad tym, żeby je powtarzać w zawodach. W tym roku skoki podczas konkursów są lepsze niż na treningu, ale brakuje czucia i dobrej pozycji najazdowej. Tego nie ustala się z psychologiem tylko z trenerem - reasumuje Kot.
Dawid Góra z Innsbrucka