O co dokładnie chodzi? Od wielu sezonów obserwujemy, że skoczkowie często przy bardzo dalekich skokach, nawet jeśli nie zrobią idealnego telemarku, otrzymują bardzo wysokie noty, nawet po 19 punktów.
Tymczasem zawodnicy, którzy wylądują zdecydowanie bliżej, nawet jeśli wykonają bardzo dobry telemark, mogą liczyć na oceny tylko w przedziale 17-18 punktów. Często pojawiały się opinie, między innymi na naszym portalu, że sędziowie gdzieś z tyłu głowy mają nazwisko danego skoczka i jeśli jest to topowy zawodnik, to od razu zawyżają mu noty przy dalekich odległościach, bez względu na to, jak wylądował.
Czytaj także: bajka! Dawid, co Ty zrobiłeś! Kubacki na podium w Innsbrucku i liderem 68. Turnieju Czterech Skoczni!
To jednak tylko jedna strona medalu. Druga jest taka, że sędziowie nie do końca mogą zdawać sobie sprawę z warunków, jakie panują na skoczni. Często z silnym wiatrem w plecy zawodnikowi (nawet najlepszemu) trudno jest wylądować idealnie, bo po prostu do końca walczył o odległość, a wiatr spychał go do zeskoku. Być może arbitrzy, przy wystawieniu not, powinni też wziąć pod uwagę warunki, w jakich skakał dany zawodnik.
ZOBACZ WIDEO Robert Lewandowski: Przyszedłem z uśmiechem na twarzy, nie myśląc, które miejsce zajmę
Nie są jednak w stanie tego zrobić, ponieważ w boksach, gdzie oceniają styl, nie mają podglądu na przeliczniki wiatrowe, które pokazują w jakich warunkach skakał skoczek i są widoczne dla zawodników, trenerów i kibiców. Ich brak w boksach potwierdza dla WP SportoweFakty Kazimierz Bafia.
Jak poinformował Piotr Majchrzak z portalu sport.pl, FIS dostrzega jednak, że sędziowie nie biorą pod uwagę warunków w jakich skakał zawodnik i być może zdecydują się na zmiany w tym zakresie, gdy wiosną stery w Pucharze Świata po Walteru Hoferze przejmie Włoch Sandro Pertile.
Czytaj także: mistrz olimpijski nie ma wątpliwości ws Kubackiego. "Tej szansy już nie odpuści"
Ewentualną zmianą mogłoby być wprowadzenie do boksów sędziowskich monitora, na którym arbitrzy widzieliby punkty, jakie skoczkowie dostają za wiatr w plecy albo jakie są im odejmowane za podmuchy pod narty. Sceptycznie do tego pomysłu podchodzi jednak Kazimierz Bafia.
- To nie zmieniłoby naszej pracy. Według mnie byłaby to następna rzecz, która by nas rozpraszała. Większość sędziów widzi jakie warunki są na skoczni. Patrzymy na chorągiewki rozłożone wzdłuż zeskoku i widzimy, czy ten wiatr jest pod narty, czy w plecy - zapewnia międzynarodowy sędzia w rozmowie dla WP SportoweFakty.
- Nas wiatr jednak nie interesuje - dodaje Kazimierza Bafia i kontynuuje: - Interesujemy się lotem, lądowaniem i odjazdem. My musimy przede wszystkim skupić się na tym, co dzieje się ze skoczkiem od wyjścia z progu do linii, w której nie może upaść. Natomiast nie możemy zajmować się tym, jaki ma wiatr, czy jaką uzyskał odległość.