Skoki narciarskie. Polskie skoki pędzą ku przepaści. Niedługo możemy zostać z niczym

PAP/EPA / RONALD WITTEK / Na zdjęciu: Kamil Stoch
PAP/EPA / RONALD WITTEK / Na zdjęciu: Kamil Stoch

Ostatni raz polski skoczek poniżej 25. roku życia wygrał w PŚ w 2013 roku. Od tamtej pory wciąż opieramy się na tym samym coraz starszym składzie. W całej stawce, w której zachodzą zmiany pokoleniowe, to anomalia. I nie ma się z czego cieszyć.

Podczas transmisji Pucharu Świata w Predazzo jeden z komentatorów TVP z dumą w głosie mówił, że tylko polski zespół z konkursu drużynowego z mistrzostw świata 2013 wciąż liczy się w stawce. Z czołowej czwórki tamtych zawodów, w postaci Austrii, Niemiec, Polski oraz Norwegii, oprócz Kubackiego, Żyły i Stocha (4. Polakiem był Kot), wciąż liczy się jeszcze tylko Schlierenzauer.

I jasne, miło, że nasi skoczkowie wciąż są w wysokiej formie, ale czy faktycznie jest się z czego cieszyć, że wszędzie zachodzi naturalna zmiana pokoleniowa, a u nas od lat nadzieje wiązać możemy tylko i wyłącznie z tym samym zestawem nazwisk?

Polska weteranami stoi 

Gdy Noriaki Kasai zwyciężał w 2014 roku w Kuusamo, miał 42 lata 5 miesięcy i 23 dni. Ciężko jednak oczekiwać, że nasi skoczkowie osiągną aż tak oszałamiającą długowieczność. Drugi w klasyfikacji Takanobu Okabe zwyciężał w wieku 38 lat, trzeci - Robert Kranjec - miał 34 lata.

ZOBACZ WIDEO: Puchar Świata w skokach. Dawid Kubacki włączy się do walki o Kryształową Kulę? "Wygra jeszcze kilka konkursów w tym sezonie"

Jak zatem widać, Polacy niebezpiecznie zbliżają się do wieku, w którym po prostu już się nie wygrywa, o ile nie wywodzi się z Japonii, w której wydawać się może, że kalendarz nie obowiązuje.

Już dziś bowiem Kamil Stoch, zwyciężając w Engelbergu, wskoczył na 8. miejsce w klasyfikacji najstarszych zwycięzców PŚ w historii. Co więcej, 29-letni Dawid Kubacki, wygrywając w Titisee-Neustadt, jest już na 16. miejscu na tej liście. A warto dodać, że nasz trzeci muszkieter - Piotr Żyła - jest z nich wszystkich najstarszy.

Mało? Jeżeli Kubacki w tym sezonie sięgnąłby po Kryształową Kulę, to byłby drugim najstarszym w historii jej zdobywcą. Pierwsze miejsce pozostałoby natomiast w rękach... Kamila Stocha.

Aż 29 z 40 sezonów Pucharu Świata zwyciężali zawodnicy w wieku 25 lat lub młodsi. 28 lat lub więcej miało tylko 5 triumfatorów.

Czytaj także: Skoki narciarskie. Puchar Świata Titisee-Neustadt: Kamil Stoch nie miał szczęścia. "Dwukrotnie mnie zestrzelono"

Zaplecze? Jakie zaplecze?

W Polsce jedynym "młodym" talentem jest 24-letni Jakub Wolny, czyli skoczek, który jest w wieku, gdy najwięksi mieli już najczęściej miejsce w historii dyscypliny. Jego najlepsze starty w Pucharze Świata? Dwa miejsca w czołowej "10" rok temu.

Dalej? W klasyfikacji generalnej Pucharu Kontynentalnego na 13. i 14. miejscu znajdują się odpowiednio 24-letni Stękała i 25-letni Zniszczoł, po których też ciężko spodziewać się już fajerwerków.

Kompletne kuriozum miało natomiast miejsce podczas ostatnich zawodów FIS Cup w Zakopanem. W nich bowiem najlepszy spośród 18(!) skaczących Polaków okazał się... kombinator norweski - Szczepan Kupczak.

I od razu śpieszymy z wyjaśnieniem. Stało się tak nie z  powodu niesamowitej próby Kupczaka. Nominalnemu kombinatorowi, do statusu numeru 1 wśród rodaków wystarczyło bowiem 23. miejsce. Poza nim w 2. serii znaleźli się jeszcze tylko Szymon Jojko oraz Jarosław Krzak. Reszta zajęła miejsca do 42. do ostatniego 72.

Czytaj także: Skoki narciarskie. Zarobki Dawida Kubackiego imponują. Starczyłoby na taki samochód jak Roberta Lewandowskiego?

Finlandia przestrogą 

Brak jakiegokolwiek zaplecza w Polsce może bić po oczach od lat. W zasadzie ostatni sezon, kiedy mogliśmy mieć większe nadzieje związane z młodzieżą, to 2013/2014, kiedy po jednym zwycięstwie odnieśli 19-letni Krzysztof Biegun oraz 22-letni Jan Ziobro. Od tamtej pory w zasadzie bez przerwy liczyć możemy tylko na starych wyjadaczy.

Pewnym światełkiem w tunelu może być fakt, że w Polsce skoczkowie dojrzewają późno. Wystarczy spojrzeć na aktualny rozkwit Kubackiego czy przypomnieć sobie nagłe świetne chwile Stefana Huli. To jednak w tej dyscyplinie, o ile chcemy mówić o naprawdę wielkich mistrzach, zjawisko o wiele rzadsze niż wejście na wysoki poziom w okolicach dwudziestki.

Dziś brak jakiegokolwiek zaplecza w polskich skokach przykrywają świetne występy naszych topowych zawodników. Stoch, Kubacki czy Żyła wiecznie jednak kalendarza oszukiwać nie będą. I niestety gdy i ich nadgryzie ząb czasu, bardzo szybko możemy znaleźć się w sytuacji Finlandii, czyli kraju o naprawdę bardzo bogatej tradycji w tej dyscyplinie, w którym po erze wielkich mistrzów jak Ahonen czy Hautameki pozostały tylko mgliste wspomnienia, a sukcesem jest aktualnie awans kogokolwiek do II serii.

Źródło artykułu: