- Biologiczny zegar tyka. Podczas mojej pracy mogłem zaobserwować, jak niektórzy kończyli zbyt wcześnie, a niektórzy zbyt późno. Chciałem zapobiec temu, by ktoś w pewnym momencie powiedział: "O, a ten ciągle stoi na skoczni z łopatą w ręce" - mówi 64-letni Walter Hofer w rozmowie z "Suedwest Presse".
Austriak od 1992 r. pełni funkcję dyrektora Pucharu Świata. Wkrótce - po zakończeniu tego sezonu - przekaże pałeczkę następcy, którym będzie Włoch Sandro Pertile.
Hofer przekonuje, że skoki narciarskie wciąż mają duże możliwości rozwojowe. Podkreśla, że zależało mu na promowaniu dyscypliny w różnych regionach świata. W jednym przypadku to się jednak nie udało.
ZOBACZ WIDEO: Wielki problem polskich skoków narciarskich. "Poza liderami nie ma już nikogo"
- Mam nadzieję, że po wyposażeniu Europy Wschodniej i Dalekiego Wschodu w dobre obiekty następne będą Ameryka i Kanada. Mnie niestety się to nie udało. Jeśli tak się stanie, będziemy mogli naprawdę powiedzieć: "Jesteśmy Pucharem Świata" - dodał Hofer.
Dodajmy, że we wstępnym kalendarzu Pucharu Świata na sezon 2019/20 znalazły się konkursy w amerykańskim Iron Mountain (planowane na 22-23 lutego). Miał to być powrót PŚ do USA po 20 latach. Ostatecznie jednak Iron Mountain wypadło z rozpiski, a w to miejsce wskoczył rumuński Rasnov.
Czytaj także: Z wielkich planów FIS nic nie wyszło. Puchar Świata w skokach narciarskich w USA nie odbędzie się
Czytaj także: Skoki narciarskie. Puchar Świata Zakopane 2020. Michal Doleżal ma problem. Brakuje czwartego do drużyny