[tag=53875]
Ryoyu Kobayashi[/tag] prowadził z przewagą ponad sześciu punktów nad drugim Stefanem Kraftem po pierwszej serii konkursu Pucharu Świata w Sapporo i pewnie zmierzał do wygranej. W finale wylądował jednak na 110 metrze, wobec czego spadł dopiero na 15. miejsce.
Japończycy mimo to mieli powody do radości i świętowania, bo na najwyższym stopniu podium stanął Yukiya Sato. Najniższy zawodnik w stawce był szósty na półmetku (137,5 metra), a w drugiej serii dołożył jeszcze metr (138,5 m) i po raz drugi w tym sezonie triumfował w zawodach Pucharu Świata.
To wyjątkowy moment dla kibiców w Japonii, bo aż osiem lat czekali oni na wygraną swojego reprezentanta w Sapporo. Ta sztuka nie udała się nawet Ryoyu Kobayashiemu, który przed rokiem był w wyśmienitej formie. W sezonie 2018/19 dwa zwycięstwa w Azji odniósł Stefan Kraft.
ZOBACZ WIDEO: Sukcesy Kubackiego i Stocha zamazują rzeczywistość? "Tak źle z polskimi skokami nie było od dawna"
Poprzednim japońskim triumfatorem zawodów w PŚ w Sapporo był Daiki Ito, który w 2012 roku zwyciężył w obu konkursach. Bardzo dobrze spisał się wtedy także Kamil Stoch (trzecie i drugie miejsce).
W sumie Japończycy 34 razy stawali na podium zawodów PŚ w Sapporo (11 razy na pierwszym miejscu, siedem razy nad drugim i 16 razy na trzecim). Częściej wygrywali tylko Austriacy.
Czytaj także: Skoki narciarskie. Puchar Świata Sapporo 2020. Dyskwalifikacja po konkursie. Jan Hoerl pozbawiony miejsca w czołówce
Czytaj także: Skoki narciarskie. Puchar Świata Sapporo 2020. Na Okurayamie bez zmian. "Przedziwny konkurs, jak to w Sapporo"