Skoki narciarskie. Borek Sedlak dostaje pogróżki z Polski. Pierwsze wiadomości minutę po skoku Kamila Stocha
Zezwalający zawodnikom na skok Borek Sedlak nie ma łatwego życia z polskimi kibicami. Czech poskarżył się, że dostaje od fanów z naszego kraju sporo negatywnych wiadomości. Tak było choćby po skoku Kamila Stocha w Bad Mitterndorf.
Decyzje Sedlaka i jury zawodów wywołały sporo kontrowersji. Po skoku pretensje do Czecha miał Stoch, który przed kamerami powiedział "no i co, panie Borku?". Głos w tej sprawie zajął sam zainteresowany, który podczas Pucharu Świata odpowiada za zezwolenie zawodnikom na skok w bezpiecznych warunkach. Sedlak narzeka na hejt ze strony polskich kibiców.
- Skoczkowie często mają pretensje. Ale nie częściej niż kibice, szczególnie z Polski. Dla jasności - to, jak zachowują się na skoczni i jak wiele dobrego robią dla atmosfery podczas konkursów, jest niezwykłe. Niestety przywiązanie do skoków i swoich zawodników przybrało takie rozmiary, że nie mają problemu, by wysyłać do mnie przez internet niewybredne komentarze - powiedział Sedlak w rozmowie z "Przeglądem sportowym".
ZOBACZ WIDEO: Skoki narciarskie. Stefan Kraft lata jak szalony. "Punkty zdobywa krok po kroku"Czech nie ukrywa, że po takich konkursach, jak w Bad Mitterndorf, potrzebuje kilku godzin, żeby się uspokoić. - To mnie kosztuje niewiarygodnie dużo sił. Przysięgam, że byłbym najszczęśliwszym człowiekiem na skoczni, gdyby dało się każdemu zapewnić identyczną pogodę. Niestety to niemożliwe - ocenił Sedlak.
Czytaj także:
Stefan Horngacher nie jest cudotwórcą. Niemcy nie dominują
Trener Norwegów niezadowolony z decyzji jury
Kibicuj polskim skoczkom w Pilocie WP (link sponsorowany)