W kwalifikacjach Kamil Stoch zajął siódme miejsce. Reprezentant Polski skoczył 99 metrów, co było jedną z najdłuższych odległości. Miał jednak problemy przy lądowaniu. Gdyby nie one, trzykrotny mistrz olimpijski mógł nawet zwyciężyć w czwartkowych kwalifikacjach.
- Zjechały mi się narty, obiła się jedna o drugą i trudno było mi utrzymać równowagę. To wynikało z tego, że chciałem za ładnie wylądować - powiedział po swoim skoku Stoch w rozmowie z dziennikarzem TVP Sport.
Dla Rasnova jest to debiut w Pucharze Świata. Nigdy wcześniej w Rumunii nie odbyły się zawody tej rangi. - Wydaje mi się, że tutaj skoki są dosyć popularne i ludzie pragną tego, by przyjechali jak najlepsi zawodnicy. Każdy czuje się tu dobrze - dodał reprezentant Polski.
ZOBACZ WIDEO: Rafał Kot o problemach Macieja Kota. "Coś złego się dzieje w sferze mentalnej. Musi wyluzować"
Skoczkowie tydzień temu rywalizowali na skoczni mamuciej w Bad Mitterndorf, a teraz muszą skakać na obiekcie o punkcie konstrukcyjnym umiejscowionym na 90 metrze. Dla Stocha nie stanowi to większego problemu.
- Każda skocznia ma swoją specyfikę. Ta jest dosyć normalna jak na obiekt tego rodzaju. Skocznia jest super przygotowana. Warunki w jakich mieszkamy i te na skoczni są dobre. Nie ma się do czego przyczepić - powiedział Stoch.
Piątkowy konkurs Pucharu Świata w Rasnovie rozpocznie się o godzinie 14:00, a sobotni już o 12:45.
Czytaj także:
Skoki narciarskie. Turniej Planica 7 nie odbędzie się. Zawodnicy bez szansy na dużą premię
Skoki narciarskie. Puchar Świata Rasnov 2020. Ostatni dzwonek dla Karla Geigera