Skoki narciarskie. Raw Air 2020 w Trondheim. Niezadowolony Kamil Stoch. "Skoki były mocno spóźnione"

Expa/Newspix.pl / EXPA/ JFK / Na zdjęciu: Kamil Stoch
Expa/Newspix.pl / EXPA/ JFK / Na zdjęciu: Kamil Stoch

- Skoki nie były powalające. Były mocno spóźnione. Nie czułem się najlepiej - mówi Kamil Stoch, który w kwalifikacjach w Trondheim zajął dziesiąte miejsce. Na lepszy wynik liczy w czwartkowym konkursie.

Polak długo musiał czekać na swój skok w kwalifikacjach, bo skaczący przed nim Niemiec Stephan Leyhe zanotował groźny upadek.

Przed skokiem trzykrotnego mistrza olimpijskiego obniżono belkę startową (z nr 15 do nr 13).

Ostatecznie po kilkunastu minutach oczekiwania ruszył. Wylądował na 129. metrze. Zajął 10. miejsce.

ZOBACZ WIDEO: Rafał Kot krytycznie o szkoleniu młodych skoczków. "Przepaść sprzętowa jest ogromna. Nie ma zaplecza"

- Warunki atmosferyczne są dobre, więc za bardzo nie zmarzłem. Choć samo czekanie nigdy nie jest łatwe - powiedział przed kamerami Eurosportu.

- Skoki w środę nie były powalające. Były mocno spóźnione. Nie czułem się najlepiej - dodał niezadowolony Kamil Stoch. - Mam nadzieję, że petardy zostawiłem na czwartek. Będę starał się jak najlepiej wypaść - dodał.

Skoczek odniósł się także do podróży, którą Polacy odbyli z Lillehammer do Trondheim. - Podróż była męcząca. Jechaliśmy prawie pięć godzin. Nie udało mi się zasnąć w tym czasie. Nie mogłem ani usiąść ani położyć się wygodnie - stwierdził.

Stoch w środę wieczorem będzie oglądał w akcji Liverpool. Jego ukochany klub w Lidze Mistrzów zagra z Atletico Madryt.

Początek czwartkowego konkursu PŚ i Raw Air w Trondheim o 17:00. Transmisja w TVP 1, TVP Sport, Eurosport 1 i na WP Pilot. Wynikowa relacja na żywo na WP SportoweFakty.

Czytaj także:
Skoki narciarskie. Raw Air 2020. Kuriozalny błąd podczas konkursu kobiet. Silje Opseth zapłakana opuszczała skocznię
Skoki narciarskie. Po skoku Małysza Tajner łapał się za głowę. Trondheim mało szczęśliwe dla Polaków

Komentarze (0)