W skokach narciarskich długo ważyły się losy sezonu. Dopiero w czwartek przed konkursem Raw Air w Trondheim zapadła decyzja o natychmiastowym zakończeniu skakania. To było spowodowane rozpowszechniającym się koronawirusem.
FIS nagrody przydzieliło na podstawie obowiązujących klasyfikacji. Tym samym Puchar Świata wygrał Stefan Kraft, który miał 140 punktów przewagi nad Karlem Geigerem. Austriak jednak nie mógł świętować, a w dodatku nadal nie otrzymał Kryształowej Kuli.
- Z niecierpliwością czekam na tę chwilę. Niewykluczone, że dotrze do mnie w poniedziałek, gdy będę już w Salzburgu. Jak dojdzie do przekazania? Nie mam pojęcia, być może zostanie dostarczona w ogromnej paczce przez pocztę... (śmiech). Na pewno nagram wideo, aby podzielić się tą chwilą z fanami - mówi Kraft w rozmowie z portalem skijumping.pl.
ZOBACZ WIDEO: Rafał Kot krytycznie o szkoleniu młodych skoczków. "Przepaść sprzętowa jest ogromna. Nie ma zaplecza"
Austriacki skoczek jest przekonany, że nawet gdyby sezon został dokończony, to on i tak utrzymałby pierwsze miejsce w klasyfikacji generalnej.
- Byłem przekonany, że wygram Puchar Świata. Niezależnie od tego, czy zapewniłbym sobie to już w czwartek wieczorem w Trondheim, czy to dopiero w niedzielę w Vikersund. Finalnie stało się to nieco wcześniej. Wiedziałem, że to nastąpi, bo czułem się naprawdę mocny - przyznaje.
Z Polaków najwyżej sklasyfikowani zostali Dawid Kubacki i Kamil Stoch, którzy zajęli kolejno czwarte i piąte miejsce. Drugi był Geiger, a trzeci Ryoyu Kobayashi.
Czytaj także:
Małysz ocenił sezon w wykonaniu polskich skoczków. "Zawsze będzie brakowało Horngachera"
Michal Doleżal - sezon na plus, ale nie wszystko idealnie zagrało