Kiedy krótko po przedwczesnym zakończeniu sezonu 2019/2020 Andreas Felder ogłosił, że ze względu na sytuację rodzinną - 58-latek pod koniec lutego został ojcem - rezygnuje z dalszego szkolenia Austriaków, zaczęto spekulować, kto przejmie po nim schedę.
W gronie potencjalnych kandydatów pojawiało się kilka nazwisk z rodzimego trenerskiego rynku. Ostatecznie wybór padł na byłego utytułowanego skoczka, Andreasa Widhoelzla, który nie jest nowicjuszem jeśli chodzi o pracę "w trenerce".
Alexander Pointner, szkolący austriackich skoczków w czasach, gdy ci osiągali największe sukcesy, w swoim felietonie dla gazety "Tiroler Tageszeitung" zdradził, że według niego Austriacki Związek Narciarski, wybierając Widhoelzla, podjął właściwą decyzję.
ZOBACZ WIDEO: Koronawirus. Sportowcy bez planu na najbliższe dni. "Pełen trening nie ma sensu"
"Po zakończeniu udanej kariery skoczka Tyrolczyk bardzo skrupulatnie i szczegółowo pracował nad swoim trenerskim warsztatem. Współpracował zarówno z młodzieżą w Skigymnasium w Stams, jak i na stanowisku trenera kadry B. Pod jego wodzą Clemens Leitner odniósł zwycięstwo w klasyfikacji generalnej Pucharu Kontynentalnego. Już jako mój asystent przejawiał pierwsze ambicje, by zostać głównym trenerem. Teraz, sześć lat później, faktycznie tak się dzieje. Przez ten czas Widhoelzl dojrzał do przejęcia posady po Andreasie Felderze" - tłumaczy.
Pointner wierzy, że 43-latek sprosta wymaganiom i wymienia także kilka cech, które jego zdaniem bardzo mu pomogą we właściwym wykonywaniu powierzonych mu zadań. "Odbierałem go jako ambitnego zawodnika, który nie chciał wyłącznie kopiować innych. "Swida" zawsze był "wynalazcą", szukającym swojej własnej optymalizacji i nowych dróg. Jeśli był przekonany o jakimś pomyśle, realizował go z dużą pewnością i klarownością" - zdradził były trener.
Czytaj także: Skoki. Niespodziewane słowa Markusa Eisenbichlera. Chodzi o jego przedsezonowe relacje ze Stefanem Horngacherem
Czytaj także: Skoki narciarskie. Noriaki Kasai skacze dalej. Weteran nie kończy kariery