Tomasz Pilch bez głównego sponsora. Skoczkowie mogą mieć spore problemy

Materiały prasowe / PZN / Na zdjęciu: Tomasz Pilch
Materiały prasowe / PZN / Na zdjęciu: Tomasz Pilch

Red Bull nie przedłużył umowy z Tomaszem Pilchem. Choć nie wynika to bezpośrednio ze strat, jakie firmy ponoszą przez pandemię koronawirusa, skoczkowie muszą liczyć się z nadejściem chudych lat. - Sytuacja rynkowa jest trudna - przyznaje Adam Małysz.

Dyrektor w Polskim Związku Narciarskim zaznacza jednak, że Red Bull nie wycofał się z finansowania Pilcha - zakończył się po prostu okres trwania umowy.
- Była sprecyzowana tak, że Tomek dostał dwa lata na rozwój i poprawienie wyników. Ostatnio wyniki były, jakie wszyscy widzieliśmy, więc sponsor nie przedłużył umowy. Jednak to nie oznacza, że Tomka pożegnano. Ma szansę wrócić do teamu, ale musi udowodnić, że inwestycja w niego jest trafna - zaznacza Małysz w rozmowie z WP SportoweFakty.

I przyznaje, że skoczkowie niebawem mogą mieć mniej pieniędzy od sponsorów. Wszystko zależy od tego, z którymi markami podpisali kontrakty.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: nietypowy trening strongmana. Pływał pod prąd w domowym basenie

- Nie ma co przesadzać i martwić się na zapas, ale na pewno trzeba być na to przygotowanym. Wielokrotnie mówiłem, że jako związek musimy liczyć się z takimi sytuacjami. Na razie jest jednak stosunkowo normalnie, mimo że wiele firm zamknęło działalność albo boryka się z problemami. Rząd stara się w tych problemach pomagać, ale nie wszystkie firmy da się uratować - przypomina dyrektor w PZN.

Małysz nie spodziewa się masowego rezygnowania ze skoków narciarskich. Podkreśla przy tym, że pracuje nad programem, który pomoże zawodnikom w pozostaniu przy sporcie.

- To jednak nie jest łatwe. Związek jest duży, ma pod opieką nie tylko skoki. Próbujemy stworzyć fundację, która mogłaby pomagać zawodnikom i otwierać dla nich nowe stypendia. Rozmawialiśmy też z premierem odnośnie programu rządowego, aby zawodnicy mogli pracować w wojsku czy policji. Mieliśmy się spotkać w tej sprawie po sezonie, ale ze względu na epidemię wszystko się przesunęło. Ciągle szukamy innych opcji, żeby pomagać skoczkom.

Małysz wymaga zaangażowania także po stronie zawodników. Za wzór do naśladowania podaje Andrzeja Stękałę, który mimo kontynuowania kariery sportowej, rozpoczął pracę w karczmie.

- Dogadał się z właścicielem i nadal trenuje, choć nie jest łatwo to pogodzić. Robimy wszystko, żeby mu pomóc. Zasługuje na to choćby ze względu na swoje zaangażowanie - twierdzi Małysz. - Sytuacja rynkowa jest bardzo trudna. Nie jest łatwo znaleźć sponsorów, a każdy sponsor wymaga ekspozycji brandingu. W kwestii pozyskania nowych firm trudno jest nawet niektórym zawodnikom startującym w Pucharze Świata, a co dopiero tym, którzy skaczą w Kontynentalnym. Ale na pewno nie złożyliśmy broni.

Eksperyment Stefana Huli. Polak testuje nowy sprzęt >>
Zakopane: komplikacje ze skocznią imienia Kamila Stocha >>

Komentarze (4)
avatar
yes
18.06.2020
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
U Pilcha chodzi o umowę sponsorską. Każdy układa swoje życie i prowadzi sprawy pozasportowe na swój sposób. W artykule Małysz mówi: "Za wzór do naśladowania podaje Andrzeja Stękałę, który mimo Czytaj całość
avatar
bobek123
18.06.2020
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
cienki bolek i koniec darmowej kasy 
avatar
Sajmonos
18.06.2020
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
Temat jest źle sformułowany. To nie jest tak, że skoczek straci pieniądze tylko po prostu nie zarobi następnych z racji wyników. Nikt nie chce sponsorować słabych... 
avatar
cadi
18.06.2020
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz