Wydawałoby się, że norwescy skoczkowie nie mają powodów do narzekań. Na co dzień mają zapewnione najlepsze warunki do uprawiania sportu. Problem jednak pojawia się, gdy przychodzi poważna kontuzja. Przekonują się o tym na własnej skórze dwaj zawodnicy.
Thomas Aasen Markeng w grudniu ubiegłego roku zerwał więzadła krzyżowe. Od kilku miesięcy nie może trenować i startować w zawodach. Został bez pieniędzy, bo federacja ze skoczkami nie podpisuje stałych umów. Dostają nagrody finansowe za wyniki i pieniądze od sponsorów.
Efekt jest taki, że Markeng został bez środków do życia. Starał się o chorobowe z norweskiego odpowiednika ZUS-u, ale jego wniosek został odrzucony. Wszystko przez to, że nie ma stałego dochodu i urzędnicy nie są w stanie przyznać mu pieniędzy zgodnie z prawem.
ZOBACZ WIDEO: Stadion RKS-u Okęcie zalany przez ulewy i strażaków. "Przy wsparciu miasta zaoferowaliśmy pomoc"
- Muszę żyć z mamą i tatą. Następnie muszę w końcu znaleźć pracę, aby zainwestować w swój powrót na skocznię - komentuje mistrz świata juniorów z 2019 roku.
W podobnej sytuacji jest Anders Fannemel, który wcześniej także zerwał więzadło krzyżowe. W jego przypadku urzędnicy rozpatrują wniosek o przyznanie chorobowego od roku. Nadal nie wie, czy w ogóle cokolwiek dostanie.
- Co roku składam zeznanie podatkowe. Tam jest napisane, ile zarobiłem, ile zapłaciłem podatków za granicą, a ile w Norwegii. Tak naprawdę jest jasne, ile powinienem otrzymać wsparcia. Ale w praktyce okazuje się, że to nie jest takie proste - komentuje.
Fannamel z dnia na dzień został bez środków do życia. Najpierw korzystał z oszczędności, a potem musiał zacząć pracę jako nauczyciel.
Skoki narciarskie. Wypięła mu się narta w locie. Reprezentant Japonii zaliczył bolesny upadek (wideo) >>
Skoki narciarskie. Piotr Żyła pokazuje biceps. "Trzeba wytopić trochę sadełka" >>