Skoki. Rzecznik norweskich skoczków otarł się o śmierć. Prawie zabiła go kosiarka

Twitter / Na zdjęciu: Steinar Bjerkmann
Twitter / Na zdjęciu: Steinar Bjerkmann

- Koszenie trawnika okazało się bardziej niebezpieczne niż skoki narciarskie - żartuje Steinar Bjerkmann. Norweg jednak miał mnóstwo szczęścia, że nie zginął. Chwila nieuwagi mogła skończyć się śmiercią.

22 i 23 sierpnia w Wiśle rozpocznie się Letnie Grand Prix w skokach narciarskich. Wątpliwe, by do Polski przyleciał Steinar Bjerkmann, który na co dzień jest rzecznikiem norweskich skoczków. Tamtejsze media obiegła wstrząsająca historia, która wydarzyła się w jego domowym ogrodzie.

Bjerkmann niedawno kupił sobie nową kosiarkę do trawy. To był duży traktor z koszem na trawę umieszczonym z tyłu. W pewnym momencie Norweg chciał opróżnić kosz i wtedy stracił panowanie nad maszyną.

Rzecznik skoczków spadł z kosiarką ze zbocza. Traktor przejechał po nim kilka razy. Bjerkmann miał mnóstwo szczęścia z dwóch powodów. Po pierwsze nie został trafiony w głowę, a po drugie ostrza się wyłączyły.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: pokaz siły Lindsey Vonn. "Maszyna!"

- Miałem też szczęście, gdzie wylądowałem, bo w pobliżu mamy stary kamień szlifierski. Nie spadłem na niego, a na drewniane kłody. Wszystko mogło się skończyć śmiercią. Koszenie trawnika okazało się bardziej niebezpieczne niż skoki narciarskie. Pocieszam się też tym, że ustanowiłem rekord w światach w skokach kosiarką - żartuje (za dagbladet.no i nettavisen.no).

Norweg trafił do szpitala. Badania nie wykazały żadnych obrażeń wewnętrznych. Okazało się jednak, że doszło do złamania kości w kostce. Bjerkmann za kilka dni przejdzie operację.

Skoki narciarskie. Niesamowity skok Macieja Kota. Tym razem nie na skoczni >>

Rodzinny wypoczynek Kamila Stocha. Korzystał z pięknej pogody >>

Komentarze (0)