Skoki narciarskie. Błysk Klemensa Murańki. "Potrzebuję swobody"

PAP / Grzegorz Momot / Na zdjęciu: Klemens Murańka
PAP / Grzegorz Momot / Na zdjęciu: Klemens Murańka

Poza Dawidem Kubackim, Kamilem Stochem i Piotrem Żyłą, pozytywne strony letniego Grand Prix w Wiśle mogą znaleźć też Klemens Murańka i Tomasz Pilch. Obaj też stawiają na luz i starają się nie wystawiać na niepotrzebną presję.

Murańka w sobotę był 14., natomiast w niedzielę 11. A mogło być znacznie lepiej, bo po pierwszej serii drugiego konkursu zajmował szóstą lokatę. W finałowej odsłonie zawodów obok jego nazwiska zapisano tylko 122,5 m, a do tego Polak zaliczył trudne lądowanie.

- W końcówce lotu zabrakło noszenia. Nie wyszło to po mojej myśli, ale oddałem pozytywne skoki. Teraz tylko trzeba wyciągnąć wnioski z tego, co było nie tak. Wszystko mogło wyglądać lepiej, ale i tak jestem zadowolony ze swojej aktualnej dyspozycji - zaznacza Murańka.

Reprezentant Polski ma specjalny cel na letni okres przygotowawczy. Stara się nie wywierać na sobie presji i skakać na zawodach z takim luzem, jak na treningach.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: płynęła ze... szklanką na głowie. Nieprawdopodobny wyczyn Katie Ledecky!

- Potrzebuję swobody. Nie powiem, że będę się bawić skokami, bo łatwo się mówi, kiedy wszystko wychodzi i układa się po naszej myśli. Nieudane skoki potrafią natomiast mocno zdenerwować - przyznaje Murańka.

Pilch zaś świetnie spisał się w sobotę, kiedy zajął czwarte miejsce. W niedzielę osiągnął słabszy rezultat. 19-latka sklasyfikowano na siódmej lokacie.

- Dzisiaj pokazałem się z gorszej strony. W pierwszym skoku czułem, że wyjechałem z progu. Drugi trochę spóźniłem, ale i tak udało się nieźle odlecieć. Najważniejsze, że skoki są stabilne. Nie ma katastrofalnych prób, są powtarzalne. Z tego jestem zadowolony - podkreśla Pilch.

Treningi przed zimowymi startami zapowiadają się owocnie. - Z trenerami fajnie się dogadujemy i przede wszystkim mamy do siebie zaufanie. Będę ciężko pracować, żeby go nie stracić - deklaruje skoczek.

Zadowolenia z postawy swoich podopiecznych nie krył trener Michal Doleżal. Starał się jednak nieco tonować nastroje. Podium w całości zajęte przez Polaków nazwał wykonaniem założeń przedkonkursowych.

- Cała trójka spisała się bardzo pozytywnie. Pilch również skakał bardzo dobrze. Pokazał, że ma jeszcze rezerwę. Zadowolony jestem też z Murańki. Szkoda nieudanego lądowania, bo to odebrało mu trochę punktów. Mogło być jeszcze lepiej - mówi Doleżal.

Trener doskonale zdaje sobie jednak sprawę z niepełnej obsady konkursów w Wiśle. - Trzeba jasno powiedzieć, że brakowało może 15 skoczków ze ścisłej czołówki. Do zimy jednak jest jeszcze sporo czasu. O samych startach będziemy decydować później. Puchar Kontynentalny może być okazją, aby wziąć udział jeszcze w jakichś zawodach - zaznacza Czech.

Zasady, jakie będą obowiązywać na skoczniach zimą są wielką niewiadomą. Niedawno podano informację o konieczności testowania zawodników na obecność koronawirusa przed każdymi zawodami. Wydaje się to jednak mało prawdopodobne.

- Czytałem informację, że będzie próba przeniesienia zawodów z Japonii do Europy. Możliwe, że na takim założeniu będzie opierać się kalendarz. A testy? Realnie mogłyby być co miesiąc. Ale co tydzień? Tego nie potrafię sobie wyobrazić - przyznaje Doleżal.

Z Wisły Dawid Góra
Polskie i światowe legendy sportu - rozpoznajesz je na zdjęciach? >>
Polscy skoczkowie w doskonałych humorach >>

Źródło artykułu: