Simon Ammann... zyskał na pandemii. "Cisza i spokój bardzo mi się przydały"

PAP / Grzegorz Momot / Na zdjęciu: Simon Ammann
PAP / Grzegorz Momot / Na zdjęciu: Simon Ammann

W Szwajcarii zapowiadają kolejne odwilże i możliwość testowania w aptekach. Simon Ammann doradza powściągliwość w zachowaniu. Szybko jednak przyznaje, że pandemia dała mu możliwość spokojnych treningów i więcej czasu dla rodziny.

Czterokrotny mistrz olimpijski od lat próbuje odbudować formę. Jednym z elementów okresu przygotowawczego był start w letnim Grand Prix. W sobotę mógł być zadowolony z formy, bo zajmując piątą lokatę, przegrał tylko z Polakami. Niedziela była jednak znacznie słabsza. Po dwóch słabych skokach Szwajcara sklasyfikowano na... 27. lokacie.

- Moja obecna forma jest taka, jaką pokazałem w trakcie dwóch konkursów w Wiśle. Raz spada, a raz się wznosi. To świetny moment na testowanie sprzętu. Zdaję sobie sprawę z tego, że przede mną mnóstwo pracy, ale to doświadczenie się przyda - zaznacza w rozmowie z WP SportoweFakty Ammann.

Konkurs w Wiśle był pierwszym w dobie pandemii. Wszechobecne maseczki, płyny dezynfekujące, odstęp od kibiców i dziennikarzy oraz dystans nawet na podium. W Polsce powstał poligon doświadczalny przed Pucharem Świata. Ammann całe przedsięwzięcie ocenia wysoko.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: skoczył nie w Wiśle, a... do wody! Efektowne salto Karla Geigera

- Organizacja konkursu w Wiśle była naprawdę dobra. Wręcz zaskakująca. To przełoży się na zimę, bo doświadczenia z Polski organizatorom dadzą mnóstwo informacji. W zimie będzie jednak trudniej, choćby dlatego, że przyjedzie więcej reprezentacji, a w każdym kraju obowiązują nieco inne zasady. Dla nas najważniejsze jest po prostu bezpieczeństwo - podkreśla.

Krótszy poprzedni sezon i brak zawodów letniego Grand Prix (poza tymi w Wiśle) paradoksalnie pozytywnie wpłynęły na Szwajcara. Twierdzi, że zyskał mnóstwo czasu. Mógł trenować w ciszy i spokoju, zupełnie bez stresu.

- Bardzo mi się to przydało. Miałem też czas dla rodziny, łatwiej było połączyć pracę z kontaktami z najbliższymi. Ponadto uzyskałem sporo informacji choćby od osób zajmujących się sprzętem w skokach - recenzuje Ammann.

Liczba wszystkich potwierdzonych przypadków Covidu-19 w Szwajcarii to niemal 41 tys. Zeszłej doby przybyły 383 nowe. Od początku pandemii przez koronawirusa zmarło tam trochę ponad 2 tys. osób. Aktualnie notuje się 18 poważnych przypadków.

Mimo że liczby nie mogą napełniać optymizmem, szwajcarski rząd zapowiedział, że od 1 października będzie możliwa organizacja imprez na ponad tysiąc uczestników. Politycy argumentują to obroną interesów klubów sportowych i ośrodków kultury.

W walce z pandemią pomóc mają testy, które prawdopodobnie będzie można przeprowadzać nawet w aptekach. W ten sposób każdy, kto nie ma wyraźnych objawów choroby, sprawdzi obecność w organizmie przeciwciał. Testy mają przeprowadzać specjalnie wyszkolone zespoły apteczne. Ten, kto zdecyduje się je wykonać, otrzyma też specjalistyczne porady ws. koronawirusa. Na razie nie wiadomo, jaki będzie koszt jednego testu. Realizacja pomysłu wciąż nie jest pewna. Krytykują go lekarze i krajowe organy ds. zdrowia.

- Podczas wakacji ludzie bardzo musieli na siebie uważać. Nie wolno zapominać o zasadach. Oczywiście Szwajcarzy obawiają się koronawirusa, każdy musi podejmować własne decyzje. Choćby, czy wyjeżdżać na urlop. Trzeba sobie jasno powiedzieć - to niezwykle zdradliwy czas. Możemy się tylko cieszyć, że po przyjeździe do Polski, nie musimy przechodzić kwarantanny - podsumowuje Simon Ammann.

Znakomity nastrój w polskiej kadrze. "Mogę skakać nawet w maseczce" >>
Błysk Klemensa Murańki. "Potrzebuję swobody" >>

Komentarze (0)