Już w piątek skoczkowie staną do rywalizacji w kwalifikacjach do pierwszego konkursu. W sobotę z kolei dojdzie do zawodów drużynowych.
Inauguracja w Wiśle nie jest już wielkim zaskoczeniem. Od kilku lat macierzysta miejscowość Adama Małysza przyjmuje najlepszych skoczków świata, dzięki czemu dwukrotnie w Polsce ma miejsce święto związane z tą dyscypliną. Tym razem cała otoczka będzie bardziej stonowana, gdyż z powodu pandemii koronawirusa impreza zostanie rozegrana bez udziału publiczności.
- Pierwsze konkursy cieszą się ogromną popularnością. Teraz kibiców nie będzie, ale liczę, że zasiądą oni przed ekranami telewizorów - powiedział nam Jan Szturc. - Na pewno źle, że nie ma kibiców, ale dobrze, że w ogóle to się odbędzie - dodał z kolei Zbigniew Wuwer.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Maria Szarapowa szykuje formę na święta
Palma pierwszeństwa zmieni właściciela?
Im dłużej trwa przygoda Wisły z Pucharem Świata, tym odpowiedzialni za organizację wydarzenia zdobywają coraz większe doświadczenie i renomę wynikającą z dłuższego stażu. To z kolei może rodzić pytania, czy zawody na skoczni imienia Małysza nie zepchną w kraju z piedestału Zakopanego, które długo jako jedyne kojarzyło się ze skokami.
Do tego tematu spokojnie podchodzi Szturc. - Zakopane to historia sięgająca kilkudziesięciu lat. Wisła dołączyła jednak do tradycji, dzięki czemu skoki są nie tylko na Podhalu, ale i w Beskidach. To ważne dla promocji samego miasta, jak i całego regionu - stwierdził trener.
Dużo odważniej wypowiedział się z kolei Wuwer. - Jesteśmy dla Zakopanego równorzędnym partnerem. Oczywiście Zakopane to Zakopane, natomiast pod względem organizacyjnym jesteśmy na równi, a może nawet i wyżej. Wszystko u nas jest dopięte na ostatni guzik. Byłem w wielu miejscach na świecie, dlatego mogę stwierdzić, że nie mamy się czego wstydzić. Inni biorą z nas nawet przykład - ocenił prezes KS Wisły.
Nie rywale, a przyjaciele
Dwa konkursy Pucharu Świata w Polsce mogą być okazją do rywalizacji między rodzimymi miastami, by pokazać najbliższemu przeciwnikowi, kto rządzi w biznesie. W tym przypadku o lokalnej walce nie ma jednak mowy. Dawne animozje poszły w niepamięć, a Wisła i Zakopane idą ramię w ramię, by wspólnie pokazać siłę polskich skoków.
- Kiedyś między nami była swego rodzaju rywalizacja. Działacze poszli jednak po rozum do głowy, dlatego od kilkunastu lat współpracujemy, podpowiadamy sobie, działamy w przyjacielskich relacjach, a Zakopane i Wisła to jedność. Chodzi o to, by walka toczyła się jedynie na płaszczyźnie sportowej - wyjaśnił Wuwer.
- Jest wspólny cel, by obie imprezy wypadły bardzo dobrze od strony organizacyjnej. Okręgi i ludzie ze sobą współpracują, by pokazać światu, że Polska świetnie potrafi zorganizować imprezę i bawić się, gdy na trybunach są kibice - dodał z kolei Szturc.
Czytaj także:
Puchar Świata. Dobre wiadomości z Wisły. Zobacz, jak wygląda skocznia tuż przed startem sezonu
Mniej zakażeń koronawirusem w Polsce. Szef PŚ w Wiśle zabrał głos w sprawie przeprowadzenia zawodów