Dawid Góra, WP SportoweFakty: Polskie skoki mają nową gwiazdę?
Adam Małysz, dyrektor w Polskim Związku Narciarskim: To znaczy?
Klimek Murańka wygrał wewnętrzny sprawdzian kadry. Ponadto jest wychwalany za skoki na treningach.
On już wcześniej dobrze się prezentował w Pucharze Kontynentalnym. W Pucharze Świata natomiast nie radził sobie pod względem psychicznym i trudno było mu się przebić. Oczywiście nie ma powodów do euforii i stwierdzeń, że Klimek wygra zawody w Wiśle. Jemu potrzebny jest spokój i wejście w system. Podczas zawodów musi skakać tak, jak na treningach. Musi odciąć się od myśli, tego, co dyktuje mu głowa. Michal Doleżal długo z nim rozmawiał na ten temat. Myślę, że z pozytywnym efektem.
"Głowa" to jedyny problem Murańki?
U większości zawodników tak jest. Dlatego trenując u Mikeski [czeski trener polskiej kadry w latach 1994-1999 - przy. red.] tak często powtarzałem, że reprezentacji potrzebny jest psycholog. Ważne jest też mieć trenera bądź kogokolwiek w sztabie, kto potrafi dotrzeć do konkretnego zawodnika. Tak było z Horngacherem i Piotrkiem Żyłą.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: kapitalne uderzenie na polu golfowym. Nagranie jest hitem
Klemens to już doświadczony skoczek i na pewno jest w stanie wypracować sobie własny system na starty w zawodach. Trudniej o to u zawodników, którzy dopiero zaczynają udział w PŚ. U nich trema sprawia, że skaczą zupełnie inaczej na treningach, a inaczej na zawodach. Klimek ma papiery na to, żeby skakać bardzo daleko. Również w najważniejszych konkursach.
Który z naszych skoczków najlepiej rokuje na zimowy sezon?
Bardzo dobrze skacze Kamil Stoch. Piotr Żyła też, choć jemu sprawdzian nie wyszedł tak, jak wszyscy oczekiwali. Ale on sobie z tym poradzi - nie mam wątpliwości. Postęp zrobił też Maciej Kot. Odradzać zaczyna się Kuba Wolny. Oby kontynuował ten trend nie tylko na treningach, ale również podczas zawodów. Na swoim poziomie skacze Tomek Pilch. Utrzymuje stabilną formę, od czasu do czasu zaliczy wtopę, ale on potrafi świetnie się skoncentrować.
Martwi mnie brak jednego nazwiska.
Masz na myśli Dawida Kubackiego?
Tak, to przecież mistrz świata z Seefeld, zwycięzca Turnieju Czterech Skoczni. Najlepszy polski skoczek ubiegłego sezonu.
Dawid borykał się z pewnymi problemami. Jego skoki nie były takie, do jakich nas przyzwyczaił. Ale to jest fighter. Jak przychodzi stanąć na wysokości zadania, to pokazuje pazur. Obecnie stopniowo dochodzi do wysokiej dyspozycji. Największe kłopoty miał jesienią. Warto jednak zauważyć, że on bardzo długo trzymał wysoki poziom. I to praktycznie bez żadnych przerw. W pewnym momencie musi przyjść obniżka dyspozycji.
Postawiłbyś duże pieniądze na to, że uda się przeprowadzić ten sezon bez przeszkód?
Wszyscy mają problemy w czasach pandemii, więc nie sądzę, żeby ktokolwiek był pewny przyszłości. FIS bardzo mocno naciska na konkursy w Europie. Tutaj wszystko jest niemal pod ręką, a zawodnicy nie muszą pokonywać olbrzymich odległości lecąc na inny kontynent. Po tym, jak Japonia odwołała konkursy w Sapporo, czeka nas tylko jeden poza Europą - w Chinach. Z jednej strony na pewno będzie problem z jego rozegraniem, a z drugiej to przecież próba przedolimpijska. Gospodarze na pewno będą dążyć do jej przygotowania. Szczególnie, że notują teraz stosunkowo małą liczbę zakażeń.
Zawody w Wiśle odbędą się bez kibiców. Atmosfera nie będzie już taka sama, jak w poprzednich latach.
Oczywiście. To przykre także dla skoczków, bo atmosfera pod obiektem bardzo dużo im daje. Kibice obejrzą zawody w internecie czy telewizji, ale dla samego zawodnika kibic pod skocznią jest niesamowitym wsparciem. Mieliśmy przykład konkursu bez kibiców choćby w Oslo. Oczywiście fani i tak się pojawili gdzieś z boku obiektu, ale to nie to samo. Miejmy nadzieję, że szczepionka się pojawi stosunkowo szybko i restrykcje powoli zaczną odchodzić w niepamięć.
Łatwiej funkcjonować w obecnej rzeczywistości, kiedy zakażenie ma się za sobą?
Absolutnie nie. Noszę maseczkę, co chwilę dezynfekuję ręce i zachowuję dystans. To jest jedyna rada, zanim naukowcy wynajdą antidotum. Mimo tego, co dzieje się na świecie, jest mnóstwo sceptyków i m.in. z tego powodu notujemy tak duży przyrost liczby zakażeń. To niekomfortowa sytuacja również dla nas - gdzie się nie ruszymy, musimy być przebadani.
Ponadto skoczkowie nie wiedzą nawet, gdzie pojadą na kolejne zawody. Słyszałem, że kalendarz może się mocno zmieniać. Nawet w trakcie sezonu.
Owszem, ale akurat to dla skoczków nie ma większego znaczenia. Zawsze musimy się dostosować do miejsca, w którym są organizowane zawody. Zresztą organizator musi stosunkowo wcześnie zgłosić, że nie przeprowadzi zawodów. Decyzja z dnia na dzień to duża rzadkość.
Zamieszanie jest jednak ogromne.
A do tego dochodzi fakt, że niektórzy organizatorzy chcą badać skoczków też na miejscu. Próbujesz skoncentrować się na zawodach, na tym, żeby pomóc chłopakom, a z tyłu głowy wciąż masz badania, ich wyniki itd. Jak pojedziesz na zawody i będziesz mieć wynik pozytywny już na miejscu, pojawia się duży problem np. z powrotem do kraju. Niestety, niektóre regulacje zmierzają do absurdu.
Skandaliczne zachowanie hokeisty. Po tym ciosie rywal padł nieprzytomny >>
Polskie i światowe legendy sportu - rozpoznajesz je na zdjęciach? >>