Puchar Świata w skokach narciarskich kobiet, podobnie jak rywalizacja w kombinacji norweskiej, w Lillehammer zostały odwołane. Zawody miały odbyć się w dniach 12-14 lutego.
Powodem jest zamknięcie granic skandynawskiego kraju przez norweski rząd w związku z pandemią koronawirusa. Nawet sportowcy nie zostali wyłączeni z rozporządzenia, które na razie ma obowiązywać przez dwa tygodnie.
- Mam nadzieję, że ktoś się nad nami zlituje. Oczywiście, to bardzo przykre. Nie mam nic więcej do powiedzenia. Ale to zrozumiała decyzja. Rozumiem, że została podjęta z myślą o obecnej sytuacji epidemiologicznej w Norwegii. Jest nadzieja, że ktoś inny zlituje się nad nami - skomentowała Maren Lundby, cytowana przez dziennik "Verdens Gang".
ZOBACZ WIDEO: Prawdziwe legendy skoków narciarskich. Niezwykłe spotkanie po latach
Gwiazda skoków narciarskich, mistrzyni olimpijska z 2018 r., wyraziła nadzieję, że pomimo pandemii uda się zorganizować zawody w innym państwie. - To wyjątkowa sytuacja. Wszystko dzieje się nagle. Może będą jakieś konkursy w zastępstwie Lillehammer? - dodała Lundby.
Skoczkinie w tym sezonie są dużo bardziej poszkodowane niż skoczkowie. W dobie pandemii udało się do tej pory przeprowadzić tylko trzy konkursy (dwa indywidualne i jeden drużynowy) z 18 zaplanowanych w kalendarzu PŚ 2020/21.
Zobacz:
Puchar Świata. Fatalne prognozy dla Willingen. Zawody zagrożone
Sztab szkoleniowy zareagował. Michal Doleżal wyjaśnia, co zmieni się przed skokami Polaków w Willingen