W treningach i prologu skakał przeciętnie. W serii próbnej też nie zachwycił. W najważniejszym momencie wyciągnął jednak asa z rękawa. Rozpędził się na najeździe szybciej niż ostatnio. Od razu przełożyło się to na odległość. W nienagannym stylu Kamil Stoch uzyskał aż 138,5 metra. Dostał wysokie noty za styl, miał mało odjętych punktów za wiatr pod narty i na półmetku zajmował 2. miejsce.
Przegrywał tylko z fenomenalnym Halvorem Egnerem Granerudem. Ostatnio Norweg robi z rywalami co chce. Czy wieje w plecy, czy wieje pod narty i tak przeskakuje ich o kilka metrów. W pierwszej serii miał silne korzystne podmuchy. Widząc, co się dzieje, Alexander Stoeckl obniżył mu belkę. Nadal wiało jednak mocno. Za pierwszym razem jury nie puściło Norwega, udało się za drugim.
Zejście i ponowne wejście na belkę startową nie wybiło z rytmu Norwega. Na progu zrobił swoje. Wybił się mocno i leciał daleko. Mimo niższego rozbiegu poleciał aż na 140,5 metra. Miał jednak sporo odjętych punktów za wiatr pod narty, do tego nie tak wysokie noty i przed finałową serią prowadził ze Stochem zaledwie o 2,1 punktu. To nieco ponad metr. Czyżby to Stoch okazał się skoczkiem, który skutecznie postawi się Granerudowi? Odpowiedź przyszła kilkadziesiąt minut później.
ZOBACZ WIDEO: Prawdziwe legendy skoków narciarskich. Niezwykłe spotkanie po latach
Denerwowaliśmy się przed skokiem Stocha. Wiatr kręcił już nieco bardziej. Do tego swoje trzy grosze dołożyło jury. Gdy w finałowej serii Bor Pavlovcic poleciał aż na 142,5 metra, sędziowie obniżyli belkę aż o dwa stopnie. Dla Stocha, który nie jeździ szybko na najeździe, nie była to dobra wiadomość. Polak musiał skoncentrować się, rozpędzić najszybciej jak tylko potrafi i w powietrzu zrobić swoje. Dał radę.
Jak na siebie, prędkość na progu miał znakomitą. Dobrze ułożył się w powietrzu i jak zawsze wykorzystał do maksimum fazę lotu. Doleciał do 134. metra. To był krótszy skok niż Pavlovcicia, ale wystarczyło do objęcia prowadzenia. Stoch skakał w gorszych niż Słoweniec warunkach, z dwóch belek niżej, a do tego miał przewagę po pierwszej serii. Ostatecznie pokonał Pavlovcicia o 0,8 punktu. Zajął 2. miejsce. Po raz siódmy w tym sezonie i 78. w karierze stanął na podium. Czapki z głów!
Po skoku Stocha na belce startowej został już tylko Granerud. Nie dość, że Norweg skacze świetnie, to jeszcze ma szczęście do warunków. W pierwszej serii wiało mu mocno pod narty i tak samo w drugiej. Tym razem Stoeckl już nie kombinował, jury także nie czekało i Granerud szybko dostał pozwolenie na start. Musiał tylko i aż zrobić swoje. Nie miał z tym problemów. Uzyskał aż 141,5 metra. Zwyciężył pewnie, już po raz 9. w sezonie i zmierza po Kryształową Kulę.
Na najniższym stopniu podium stanął Pavlovcic, który za sprawą finałowego skoku na 142,5 metra przesunął się z 6. na 3. miejsce. Szkoda, że po jego próbie jury zareagowało tak nerwowo. Obniżenie belki o dwa numery było niepotrzebne. Zaraz po tej decyzji wiatr pod narty nie był już tak mocny i Piotr Żyła, piąty na półmetku, nie miał większych szans dolecieć do odległości Słoweńca.
Ostatecznie uzyskał 131 metrów. Skaczący po nim Dawid Kubacki, czwarty przed finałową serią, poleciał 0,5 metra dalej. Miał jednak znacznie więcej odjętych punktów za wiatr i dlatego przegrał z Żyłą. Polaków pogodził jeszcze Anze Lanisek. W finale Słoweniec też wylądował na 131. metrze, skacząc w podobnych warunkach jak Dawid Kubacki. Lanisek był piąty, Piotr Żyła czwarty, a Dawid Kubacki szósty.
Łącznie punkty zdobyło sześciu Polaków. Bardzo dobre 14. miejsce zajął Jakub Wolny. To efekt przede wszystkim skoku z finałowej serii. W niej były mistrz świata juniorów poleciał aż na 136. metr. Awansował z 23. na 14. lokatę.
21. był Andrzej Stękała, który w sobotnie popołudnie nie miał szczęścia do warunków. W pierwszej serii, jako jeden z niewielu, trafił na wiatr w plecy, a w drugiej tylko na lekkie podmuchy pod narty. Skoczył 123,5 oraz 127 metrów.
30. pozycję zajął Klemens Murańka. W finałowym skoku 26-latek miał spore problemy przy wyjściu z progu. Dostał mocny boczny podmuch wiatru i musiał ratować się przed upadkiem. Opanował sytuację i doleciał do 121. metra, ale spadł w klasyfikacji zawodów z 21. miejsca na półmetku. 43. w konkursie był Tomasz Pilch.
O konkursie jak najszybciej będzie chciało zapomnieć trzech skoczków z pierwszej dziesiątki Pucharu Świata. W pierwszej serii Daniel Huber, Marius Lindvik i Karl Geiger trafili na moment, kiedy na skoczni panowały złe warunki. Skoczyli krótko. Geiger zajął 32., Huber 38., a Lindvik 41. miejsce.
Mimo sytuacji tej trójki warunki, jak na skocznię w Klingenthal, były zadowalające. Większość skoczków miała lekki wiatr pod narty, który chwilami - między innymi przy dwóch skokach Graneruda - nieco się wzmagał. Prognozy pogody były jednak znacznie bardziej pesymistyczne.
Niedzielny konkurs indywidualny w Klingenthal także rozpocznie się o 14:30. Transmisja w TVP 1, Eurosporcie 1 i na WP Pilot.
Czytaj także:
Polska odrobiła część strat do Norwegii w Pucharze Narodów
Bez przeliczników kilka zmian. Słabszy wynik Kamila Stocha i Piotra Żyły
Halvor Egner Granerud coraz bliżej PŚ. Powiększył przewagę nad rywalami
Wyniki sobotniego konkursu w Klingenthal:
Miejsce | Zawodnik | Kraj | Odległości | Nota |
---|---|---|---|---|
1. | Halvor Egner Granerud | Norwegia | 140,5/141,5 | 284,2 |
2. | Kamil Stoch | Polska | 138,5/134 | 271,6 |
3. | Bor Pavlovcic | Słowenia | 137,5/142,5 | 270,8 |
4. | Piotr Żyła | Polska | 137,5/131 | 262,9 |
5. | Anze Lanisek | Słowenia | 139,5/131 | 261 |
6. | Dawid Kubacki | Polska | 138,5/131,5 | 259,7 |
7. | Pius Paschke | Niemcy | 126,5/137,5 | 251,6 |
8. | Robert Johansson | Norwegia | 132/135 | 251,4 |
9. | Markus Eisenbichler | Niemcy | 135/134,5 | 251 |
10. | Yukiya Sato | Japonia | 127/137 | 245,6 |
14. | Jakub Wolny | Polska | 126,5/136 | 240,1 |
21. | Andrzej Stękała | Polska | 123,5/127 | 224,8 |
30. | Klemens Murańka | Polska | 127/121 | 209,3 |
43. | Tomasz Pilch | Polska | 119 | 94,9 |