Andrzej Stękała odrobił lekcję cierpliwości. Nagroda najlepsza z możliwych

PAP / Grzegorz Momot / Na zdjęciu: Andrzej Stękała
PAP / Grzegorz Momot / Na zdjęciu: Andrzej Stękała

Andrzej Stękała wiedział, że jeśli będzie w formie i dołoży do tego cierpliwość, w końcu stanie na podium zawodów Pucharu Świata. Marzenie spełniło się w Zakopanem.

- Oczywiście chciałbym stanąć na podium indywidualnie, wygrywać. Prosta sprawa, ale to nie jest tak, że potrenujesz rok i będziesz stawać ciągle na podium. Trzeba długi czas poświęcić. Cierpliwie czekam. Jak mi się uda, to się będę cieszył - mówił kilkanaście dni temu Andrzej Stękała przed kamerami TVP Sport.

I w końcu się doczekał. Po pierwszej serii sobotniego konkursu na Wielkiej Krokwi był trzeci. Gdy w drugiej osiągnął 133,5 metra, wydawało się, że skończy poza najlepszą trójką. Ale później słabiej skoczyli Bor Pavlovcic i Halvor Egner Granerud, dzięki czemu Stękała zajął drugie miejsce.

Kariera na rozdrożu

Kilka lat temu wydawało się, że karierze Stękały bliżej do końca, niż do wspinaczki na szczyt. W 2017 roku był bez formy i wypadał z centralnego systemu szkolenia. Jego losy stanęły na rozdrożu, a wtedy rękę wyciągnął do niego Maciej Maciusiak, obecny asystent trenera Michala Doleżala.

- Sytuacja nie była łatwa. W 2017 roku, gdy Andrzej wypadł z centralnego szkolenia, ja byłem trenerem w kadrze C. Wraz z asystentami zdecydowaliśmy wtedy, że zrobimy wszystko, by uratować jego karierę. Udało się. Andrzej wie, ile pracy włożył, by być w tym miejscu, w którym jest obecnie, i na pewno na podium powiedział sobie, że "warto było" - mówił Maciusiak w rozmowie z WP SportoweFakty po grudniowym konkursie w Planicy, w którym to Stękała poprowadził reprezentację Polski do brązowego medalu mistrzostw świata.

Zamiast na skocznię, do karczmy

Wielu młodych i momentami obiecujących polskich zawodników zakończyło karierę, kiedy zdali sobie sprawę, że nie idzie ona w dobrym kierunku i trzeba w inny sposób zarabiać na życie. Tak też było w przypadku Stękały, który postanowił zatrudnić się w zakopiańskiej karczmie, kiedy zaczęło brakować funduszy. Zdarzało się, że harował jako pomoc kuchenna. Częściej jednak maszerował z tacą. Dziś - po sukcesie na MŚ w lotach i pierwszym podium w Pucharze Świata - trudno w to uwierzyć.

A mimo sukcesów, o karczmie, która dała mu niezbędną pomoc, nie zapomina. - Choćbym zarabiał grube miliony, to często będą tam pomagał. Oni mi pomogli i będę im za to do końca życia wdzięczny - deklarował rok temu w rozmowie ze sportsinwinter.pl.

Podium w zawodach Pucharu Świata przyszło w najlepszym możliwym momencie - na dwa tygodnie przed mistrzostwami świata w Oberstdorfie. Wielki sukces z pewnością doda mu pewności siebie. Oby to był dopiero początek najlepszego rozdziału w jego karierze.

ZOBACZ WIDEO: Sven Hannawald w Zakopanem poznał niezwykłą osobę. "To było genialne!"

Komentarze (0)