Korespondencja z Oberstdorfu. Badanie we wtorek, badanie w czwartek. Mistrzostwa pod znakiem testów

WP SportoweFakty / Punkt pobierania wymazów w Eissportzentrum w Oberstdorfie (fot. WP SportoweFakty)
WP SportoweFakty / Punkt pobierania wymazów w Eissportzentrum w Oberstdorfie (fot. WP SportoweFakty)

Co sześć dni test PCR, co dwa dni test antygenowy. Badania, które przejdzie dziennikarz w czasie MŚ w narciarstwie klasycznym, będą w sumie kosztować 450 euro. To jednak nic przy kwocie, jaką za testy polskiej kadry zapłaci związek narciarski.

W tym artykule dowiesz się o:

[b]

Z Oberstdorfu - Grzegorz Wojnarowski, WP SportoweFakty[/b]

Test na koronawirusa to pierwszy, obowiązkowy punkt programu dla każdego, kto chce w jakiejkolwiek roli pracować w czasie mistrzostw w Oberstdorfie. Na pierwszy z wielu takich testów, bo wszyscy uczestnicy imprezy będą badani na potęgę, trzeba było zapisać się przez internet z dużym wyprzedzeniem.

Zaczynamy od testu typu PCR. Umówiony termin to wtorek, godzina 9.00. Ostrzeżeni przez kolegów, którzy badali się w poniedziałek i zamieszczali zdjęcia potężnych kolejek, przychodzimy na miejsce trochę wcześniej.

Eissportzentrum Oberstdorf wygląda trochę jak polowy ośrodek badawczy z filmów o epidemiach. Białe przesłony postawione jedna obok drugiej, między nimi przechadza się potężny mężczyzna, ubrany w szczelny biały kombinezon. Na ścianach i ogrodzeniach tablice przypominające o zachowywaniu 1,5-metrowego dystansu i noszeniu masek - nie byle jakich, materiałowych albo chirurgicznych. Przeciwpyłowych i antysmogowych masek typu FFP2, które ponoć najlepiej chronią przed drobnoustrojami.

ZOBACZ WIDEO: Sven Hannawald zadał pytanie Adamowi Małyszowi. Odpowiedź bezcenna!

Po spodziewanej kolejce nie widać jednak śladu. Chwilę przed dziewiątą rano punkt pobrań, nie licząc kilku jego pracowników, jest pusty. Stawiamy się na badanie jako pierwsi. Dopiero po nas zaczyna się ustawiać ogonek, w którym są m.in. członkowie włoskiej kadry.

Czekam, aż pani administrująca punktem da sygnał, że mogę już do niej podejść. Pokazuję legitymację prasową, po chwili dostaję pojemnik z patyczkiem do pobrania wymazu i kod QR, który będę musiał nakleić na akredytację. - To wszystko - słyszę. - A płatność? - dopytuję, mając w pamięci informację od organizatorów, że za test PCR trzeba zapłacić 90 euro.

Wtedy dostrzegam, że na pojemniku mam naklejone niewłaściwe nazwisko. Grzegorz Sobczyk, członek sztabu kadry skoczków narciarskich, pewnie za test nie musi płacić, bo PZN już uregulował należność za całą ekipę. Po korekcie danych płacę - kartą, gotówki w punkcie pobrań nie przyjmują - i idę na test.

Pan, który pobiera wymazy, budzi respekt zarówno kombinezonem, jak i posturą. Ma jednak przyjemny głos i zachowuje się bardzo serdecznie. Kilka sekund nieprzyjemnego grzebania patyczkiem w gardle i po wszystkim. - Wychodzi pan tamtędy - pokazuje mi drogę, inną od tej, którą przyszedłem.

Przed drzwiami słyszę jeszcze głośny, gardłowy ryk i jeszcze głośniejszy śmiech osób czekających w kolejce. Kolega, który poddawał się testowi za mną, bardzo takich badań nie lubi. Trochę wystraszył miłego pana badacza, potężny Niemiec aż odskoczył do tyłu, ale obaj byli dzielni i test udało się przeprowadzić.

Teraz czekamy na wyniki. Na obiekty mistrzostw będziemy mogli wejść dopiero wtedy, jeśli okażą się negatywne. A i to wcale nie jest takie pewne, bo jak donoszą ci, którzy testowali się wcześniej, system antycovidowy mistrzostw płata figle i nie wpuszcza wszystkich, których powinien.

Właśnie on może się okazać największą zmorą imprezy, bo przecież to dopiero początek testowania. Testy PCR wszyscy będziemy musieli przechodzić co 6 dni. Do tego co drugi dzień "szybkie" testy antygenowe - zarządzono je praktycznie w ostatniej chwili. Po tym, jak w Bawarii wykryto przypadki nowych mutacji koronawirusa, władze landu zażądały od organizatorów wzmocnienia systemu ochrony.

W sumie przejdziemy w czasie mistrzostw trzy testy PCR i cztery antygenowe. Będzie nas to kosztowało 450 euro (90 za każdy test PCR i 45 za antygenowy). Zawodników i członków sztabów szkoleniowych wszystkich ekip czeka testowanie w tym samym rytmie. Dla Polskiego Związku Narciarskiego to oznacza naprawdę dużą kwotę do zapłacenia - 56 członków ekipy razy 450 euro. Lub nawet więcej, bo niektórzy są w Oberstdorfie już od zeszłego czwartku. Do zapłacenia będzie zatem ponad 25 tysięcy euro.

Oby koszty osłodziły wyniki sportowe. Największe szanse na medale mają polscy skoczkowie. Kwalifikacje do konkursu mężczyzn już w piątek o godzinie 20.30. Od środy będą trwały treningi. Konkurs indywidualny skoczków na obiekcie normalnym w sobotę o godzinie 16.30.

Czytaj także:
Kontrowersje jeszcze przed rozpoczęciem mistrzostw świata. "W drugim tygodniu nie rozumiem sensu tego"
Ważne zapewnienia Kamila Stocha. Powiało optymizmem przed mistrzostwami

Komentarze (1)
avatar
megilub
24.02.2021
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
trzeba było chłopaków już dawno zaszczepić...nie ma aż tak dużo sportowców co jeżdżą po świecie...tyle dawek się marnuje...wiec parę można na to poświecić poza kolejnością...