- Pertile powiedział, że taki turniej będzie możliwy w sezonie 2022/2023 albo 2023/2024. Przygotowujemy naszą ofertę, by znalazła się jak najszybciej w prowizorycznych kalendarzach FIS-u. Turniej odbyłby się w Wiśle, Szczyrku i Zakopanem. Kolejności nie mamy jeszcze ustalonej. Wisła i Zakopane mają otwierać albo zamykać zmagania. Szczyrk będzie w środku - mówił w styczniu Apoloniusz Tajner, prezes Polskiego Związku Narciarskiego.
Odbyłoby się pięć albo sześć konkursów. W Wiśle i Zakopanem po dwa, w Szczyrku dwa lub jeden. Nie muszą być to tylko zawody indywidualne. Drużynówki też wchodzą w grę.
- Pytanie o polski turniej jest trudne, bo jak się uspokoi sytuacja z pandemią, znów wiele krajów będzie aspirowało do organizacji Pucharu Świata. Mam tylko nadzieję, że wtedy docenią Polskę za to, co zrobiliśmy w tym roku, że się nie wycofaliśmy, a wręcz przejęliśmy więcej zawodów - podkreśla Adam Małysz w rozmowie z WP SportoweFakty.
ZOBACZ WIDEO: Prawdziwe legendy skoków narciarskich. Niezwykłe spotkanie po latach
Dodaje, że gdyby taki turniej miał się odbyć, to dobrze byłoby zorganizować go w styczniu. Wtedy PZN miałby większy komfort psychiczny.
- W Wiśle w listopadzie zawsze przeżywamy sporo stresu. Potem słychać opinie, że przygotowanie skoczni to katastrofa itd. To jest bardzo krzywdzące, bo nikt nie podjął się organizacji konkursów w takich warunkach, jak Wisła. Temperatury wtedy sięgają nawet 10 czy 15 stopni - przypomina Małysz.
Dyrektor w PZN przypomina też, że związek poważnie się wykosztował na organizację dodatkowych zawodów w pandemii. W takiej sytuacji kraje raczej wycofują się z przygotowania konkursów.
- My przejęliśmy pałeczkę i zorganizowaliśmy więcej zawodów niż zaplanowano. Były przymiarki również do zastąpienia Raw Air. W pewnym momencie Jasiu Winkiel [sekretarz związku - przyp. red.] nawet sygnalizował, że mogą pojawić się sponsorzy, którzy przeznaczyliby pieniądze na kolejne konkursy - zdradza Małysz.
Ostatecznie PZN nie zdecydował się na taką opcję. A nawet gdyby podjął pozytywną decyzję, FIS w pierwszej kolejności rozpatrywał dodatkowe zawody w Planicy.
- Ostatecznie nie ma z tego zysków. A z nich moglibyśmy zasilić budżet przeznaczany na mniejsze grupy zawodników niedofinansowanych z ministerstwa. Niestety tych zysków nie ma. Trzeba więc wykładać pieniądze z pieniędzy budżetowych. Nie do końca jest więc tak, że z konkursami wychodzimy nawet na zero - wyjaśnia Małysz.
To był popis Adama Małysza. Słowa Włodzimierza Szaranowicza przeszły do historii [WIDEO] >>