Oberstdorf 2021. Kubacki miał utrudnione zadanie. Trener Polaków sugeruje zmianę przepisów

Zdjęcie okładkowe artykułu: WP SportoweFakty / Kacper Kolenda / Na zdjęciu: Michal Doleżal
WP SportoweFakty / Kacper Kolenda / Na zdjęciu: Michal Doleżal
zdjęcie autora artykułu

- Byłoby fair, gdyby przy takich warunkach puszczano przedskoczka po jednym zejściu zawodnika z belki - mówi po konkursie w Oberstdorfie Michal Doleżal. Przepisy stanowią jednak, że aby pojechał przedskoczek, skoczek musi zejść z belki dwukrotnie.

Z Oberstdorfu - Grzegorz Wojnarowski, WP SportoweFakty

W piątek w zawodach na dużym obiekcie Polacy nie zdobyli medalu mistrzostw świata. Najlepszy z nich Piotr Żyła był czwarty. Piętnaste miejsce zajął Dawid Kubacki, choć skakał w konkursie dużo lepiej, niż wskazuje na to jego wynik. Niestety, zabrakło mu szczęścia.

- Był największym pechowcem tych zawodów - uważa Adam Małysz. W pierwszej serii 30-letni skoczek z Szaflar długo czekał na zielone światło. W końcu ściągnięto go z belki, by po krótkiej chwili nakazać mu powrót i pozwolić na skok. Jadąc w zasypanych torach najazdowych - przez cały konkurs padał mokry śnieg - Polak uzyskał bardzo słabą jak na swoje standardy prędkość najazdową.

- Ten śnieg jest mokry, lepki. Jak wleci w tory, ktoś po nim potem przejedzie, to się nawarstwia. Między sekcjami można to dokładnie wymieść, ale między zawodnikami nie ma takiej możliwości. A im dłuższa przerwa pomiędzy poszczególnymi skokami, tym więcej śniegu wpadnie w tory i tym bardziej on wyhamowuje - tłumaczył po konkursie Kubacki.

ZOBACZ WIDEO: Żal i smutek po porażce. Adam Małysz: Nie dziwię się, że Dawid był zawiedziony

- Dawid jechał prawie kilometr wolniej, niż normalnie - mówił potem trener Biało-Czerwonych Michal Doleżal. Sam Kubacki tłumaczył, że ten kilometr mniej to tak, jakby obniżono mu rozbieg o dwie, może nawet trzy belki.

- Widać było, że po zejściu z belki nie odśnieżono mu torów. Michal interweniował, żeby może puścili przedskoczka, ale Dawid usiadł już na belce - opowiadał Adam Małysz.

Doleżal potwierdził, że zapytał asystenta dyrektora zawodów, czy przed naszym zawodnikiem może pojechać przedskoczek i trochę przetrzeć najazd. - Przepisy są jednak takie, że zawodnik może "dostać" przedskoczka dopiero jeśli jest dwa razy ściągany z belki. A Dawida ściągnięto raz - wyjaśnił czeski trener.

Jego zdaniem na okoliczność takich konkursów, jak sobotnie zawody w Oberstdorfie, które odbywają się w bardzo trudnych warunkach pogodowych, przepisy powinny zostać zmienione. - Myślę, że w takich warunkach byłoby fair, gdyby puszczano przedskoczka po jednym zejściu zawodnika z belki - powiedział.

Mimo niskiej prędkości najazdowej Kubacki skoczył w pierwszej serii solidne 130,5 metra. Dało mu to jednak dopiero ósme miejsce, ponieważ odjęto mu aż 17,4 punktu za wiatr.

W drugiej serii nasz reprezentant znów musiał długo czekać, schodził z belki, a i tak musiał skakać w niekorzystnych warunkach i nie był w stanie dolecieć nawet do punktu K (120 metrów). - Po śniegu, który leciał w dół skoczni, było widać, że wiało z tyłu - relacjonował skoczek. Komputerowy system był jednak innego zdania. Po przeliczeniu odczytów z kilkudziesięciu czujników odjął Kubackiemu 8,2 punktu.

- System zlicza punkty za wiatr z konkretnego okresu czasu. Od momentu, gdy usiądziesz na belce. Przy takiej pogodzie jak dziś zdarza się, że po wylądowaniu wiatr zakręci tymi czujnikami. Lądujesz po dość dobrym skoku, blisko zielonej kreski, a okazuje się, że jesteś daleko od lidera - tłumaczył mistrz świata z 2019 roku z Seefeld.

- Dawid został trochę źle potraktowany przez pogodę - przyznał Doleżal. - Jego drugi skok nie był na 119 metrów. Trochę mi przykro, że tak się to potoczyło. Niestety jest jak jest, nie zmienimy tego - stwierdził.

- Nie ma co jednak płakać nad rozlanym mlekiem. Trzeba się skoncentrować na konkurs drużynowy - dodał Czech. W sobotę liczy na spokojniejszą pogodę i sprawiedliwe warunki dla wszystkich uczestników.

Polska drużyna wystąpi w kolejności: Piotr Żyła, Andrzej Stękała, Kamil Stoch, Dawid Kubacki. Ten pierwszy będzie mógł udowodnić, że w Oberstdorfie jest skoczkiem na medal, ten ostatni, że na dużej skoczni nie stanął na podium tylko przez pecha. - Drużynówka to zawsze trochę inny konkurs, zawodnicy walczą jeden za drugiego. Myślę, że motywacji w naszej drużynie nie zabraknie - podsumował Doleżal.

Czytaj także: "Ta matematyka nigdy mi się nie podobała". Wojciech Fortuna komentuje kontrowersyjne przeliczniki Oberstdorf 2021. Piotr Żyła był pewien, że zdobędzie medal. "Trochę chciało mi się płakać"

Źródło artykułu:
Komentarze (2)
JS2015
6.03.2021
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Spokojnie trenerze. Nie było żle. Złoto Zyły. W drugim indywidualnym konkursie Zyła powinien mieć brąz. Te przeliczniki fałszują.W zawodach drużynowych, do końca zespół Polski walczył o złoto. Czytaj całość
avatar
andbar
6.03.2021
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Nie jestem fachowcem, ale krew się we mnie burzy, kiedy Piotr skacze o wiele dalej od wszystkich i zajmuje czwarte miejsce. Z tymi wietrznymi przelicznikami jest coś nie tak. Skoro nie ma sposo Czytaj całość