To była już końcówka ostatniego sezonu. W marcu Daniel Andre Tande spadł z bardzo dużej wysokości podczas serii próbnej przed Pucharem Świata w Planicy. Wyglądało to okropnie, a Norweg w ciężkim stanie trafił do szpitala. Tam wprowadzono go w stan śpiączki farmakologicznej.
27-latek na szczęście zdołał wrócić do zdrowia, choć niewiele brakowało, a skończyłoby się tragicznie Tande miał przebite płuco i złamany obojczyk. Wiele osób po takim wypadku nie wróciłoby do skoków narciarskich, ale on nie ma takich planów.
Norweski skoczek już przygotowuje się do nowego sezonu. Pracuje głównie nad przygotowaniem fizycznym, ale niedługo ma wrócić na skocznię. Czy zobaczymy go podczas Letniego Grand Prix w Wiśle?
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Jest moc. Nietypowy trening Wildera
- Prawdopodobnie nie przyjadę do Wisły. Jeśli zacznę skakać za tydzień bądź dwa, nie będę miał za sobą wystarczająco wielu sesji treningowych, żeby wziąć udział w zawodach. Mam jednak nadzieję, że wystartuję w jakichś konkursach w późniejszej części sezonu letniego - mówi w TVP Sport.
Tande zdradził, że kluczowe będzie ostatnie badanie obojczyka, który miał złamany. Jeżeli okaże się, że wszystko dobrze się zrosło, to będzie mieć zielone światło, aby znowu skakać. A co ze strachem?
- Nie, nie czuję żadnego napięcia. Po prostu czekam, kiedy znów będę skakał - przyznaje wprost.
Letnie Grand Prix 2021 zaczyna się w Wiśle w weekend 17-18 lipca. Rywalizacja na igelicie będzie trwać do 2 października.
Brak tętna, krwotoki w mózgu, obojczyk w strzępach. Tande przemówił po fatalnym wypadku >>
Skoki narciarskie. Norwedzy ogłosili kadrę na sezon 2020/21. Nietypowy ruch >>