Za szybki as z rękawa Kamila Stocha. Potem szalona pogoń

PAP/EPA / KIMMO BRANDT / Na zdjęciu: Kamil Stoch
PAP/EPA / KIMMO BRANDT / Na zdjęciu: Kamil Stoch

Gdyby wyniki konkursowe zamienić z serią próbną, byłoby pięknie. Sobotę w Ruce Kamil Stoch zaczął fenomenalnie, ale szybko się wystrzelał. Walczył jednak do końca i ukończył zawody PŚ w najlepszej dziesiątce. Rywali znokautował Ryoyu Kobayashi.

Sezon zaczął się źle. Z dnia na dzień optymizmu było coraz mniej, ale ogień nadziei wskrzesił Kamil Stoch. W serii próbnej skoczył jak za najlepszych swoich czasów. Przekroczył 140. metr i wygrał trening. Taka próba rozpaliła wyobraźnię. Udowodniła, że trzykrotnego mistrza olimpijskiego wciąż stać na bardzo wiele.

Problem w tym, że gdy przyszło do prawdziwego "sprawdzam", Stoch nie wyciągnął już takiego asa z rękawa. Jego pierwszy skok nie był zły. 134 metry, w znakomitym stylu, to przecież bardzo dobry wynik. Przy dzisiejszym poziomie skoków, wyniesionym na niebotyczny poziom, to rezultat jednak tylko niezły.

Stoch skakał przy minimalnym wietrze pod narty, w dodatku z wyższej niż ścisła czołówka belki i dlatego mimo dobrej odległości i pięknego stylu na półmetku zajmował dopiero 13. miejsce. Sam skok najlepiej ocenił sam zainteresowany. Gdy wylądował na 134. metrze machnął ręką ze złości. Wiedział, że w tych warunkach, na tej skoczni, trzeba było skoczyć jeszcze kilka metrów dalej. Wyraźnego spóźnienia na progu nie był do końca w stanie nadrobić w powietrzu.

ZOBACZ WIDEO: Kto zostanie nowym prezesem PZN? "Kandydatem środowiska narciarskiego jest Adam Małysz"

W drugiej serii skocznia w Ruce z pięknej królewny przerodziła się w brzydkie kaczątko. Zaczęło wiać w plecy, momentami bardzo mocno. Wielu skoczków lądowało na bulę. Stoch miał zatem okazję do ataku, ale znów nie było takiej bomby jak w treningu. Tym razem, w niesprzyjających warunkach, doleciał do 128. metra. Skok niezły, ale jak pokazywał sam Polak na dole skoczni, znów spóźniony. Ostatecznie Stoch jednak sporo awansował i zakończył zmagania na 8. lokacie.

Obecna sytuacja w polskich skokach zaczyna przypominać tą z czasów Adama Małysza. Jest jeden lider, a za nim przepaść. W sobotę w Ruce, jak tydzień temu w Niżnym Tagile, znów tylko dwóch Polaków było w finałowej serii. Dwa konkursowe skoki, oprócz Stocha, oddał też Piotr Żyła.

Aktualny mistrz świata lądował na 131 oraz 120,5 metra. Same odległości nie były złe. Tragicznie, i to w obu skokach, wyglądało jednak lądowanie Żyły. Generalnie od początku sezonu jego skoki są bardzo nerwowe. Chaos w powietrzu przekłada się na ogromne problemy przy lądowaniu. Za pierwszy skok Żyła dostał 47,5, za drugi - 45,5 pkt za styl, gdzie maksymalna ocena to 60 "oczek". Skończył zawody na 23. miejscu.

Żyła przynajmniej drugi raz z rzędu zapunktował. Taką samą serię, ale znacznie mniej przyjemną, ma Dawid Kubacki. Nowotarżanin wrócił do starych nawyków. Na progu popełnia błąd, leci za wysoko i później zdecydowanie brakuje mu prędkości w środkowej fazie lotu. W konkursowym skoku było i tak lepiej niż w próbnej czy w kwalifikacjach. 124 metry to było jednak za mało nawet na trzydziestkę. Kubacki zajął 33. pozycję.

Aleksander Zniszczoł, Andrzej Stękała i Jakub Wolny też zakończyli konkurs po pierwszej serii. Na razie od najlepszych dzieli ich przepaść.

Gdy najlepsi walczyli o zwycięstwo, Polacy byli już na skoczni spakowani. I tak mogli obserwować fenomenalne loty dwóch najlepszych skoczków dnia. Po pierwszej serii, po próbie na 140. metr, prowadził Anze Lanisek. Za Słoweńcem czaił się jednak Ryoyu Kobayashi. W finale Japończyk przeprowadził skuteczny atak.

W znacznie trudniejszych warunkach niż w pierwszej serii Azjata poleciał aż na 143. metr. Słoweniec próbował podnieść się po tym ciosie, ale nie był do końca w stanie. I tak skoczył pięknie, 140 metrów, ale to było za mało na szalonego Japończyka, który wygrał piątkowe kwalifikacje i dzień później dołożył triumf w zawodach.

Czy Kobayashi skompletuje w Ruce hat-tricka? O tym przekonamy się w niedzielny wieczór. Początek konkursu o 16:15. Transmisja w TVN, Eurosporcie 1 i na WP Pilot.

Czytaj także:
A to pech! Gdyby nie to, Kamil Stoch byłby wyżej
Przygnębiająca klasyfikacja dla polskich skoczków. Aż strach patrzeć

Wyniki sobotniego konkursu PŚ w Ruce:

MiejsceZawodnikKrajOdległościNota
1. Ryoyu Kobayashi Japonia 138,5/143 324,5
2. Anze Lanisek Słowenia 141/140 318,9
3. Markus Eisenbichler Niemcy 136,5/132 304,4
4. Stefan Kraft Austria 136/128 289,8
5. Karl Geiger Niemcy 132,5/129 289,6
6. Killian Peier Szwajcaria 128/141,5 282,9
7. Pius Paschke Niemcy 132,5/128,5 279
8. Kamil Stoch Polska 134/128 278,6
9. Yukiya Sato Japonia 136/119 265
10. Timi Zajc Słowenia 141/119 272,9
23. Piotr Żyła Polska 131/120,5 234,6
33. Dawid Kubacki Polska 124 122,1
37. Aleksander Zniszczoł Polska 118 112,7
38. Andrzej Stękała Polska 119 112,5
47. Jakub Wolny Polska 95,5 68
Komentarze (12)
avatar
bób humor i włoszczyzna
27.11.2021
Zgłoś do moderacji
2
4
Odpowiedz
komentatorzy w TVN są dużo lepsi niż w TVP. 
avatar
jozek II
27.11.2021
Zgłoś do moderacji
1
1
Odpowiedz
Jednak ...TVP ...doda ci skrzydeł. 
avatar
zbych22
27.11.2021
Zgłoś do moderacji
2
1
Odpowiedz
Czy Ruka to szczyt kompromitacji polskich skoków, czy do szczytu jeszcze daleko? 
avatar
Judenrat45
27.11.2021
Zgłoś do moderacji
2
3
Odpowiedz
Bez paniki. IO za kilka miechów . MŚ w lotach też daleko . Ci co teraz brylują wypstykają się, a wtedy nasi pokażą innym kto tu rządzi. To tylko przygotowania. Info pewne od Doliego i Małejmysz Czytaj całość
avatar
Omen Nomen
27.11.2021
Zgłoś do moderacji
3
0
Odpowiedz
A może to raczej inni zrobili postępy a Polacy zatrzymali się na poprzednich sukcesach ?