- Dla mnie to jest jeden wielki absurd! Testują nas każdego dnia, a później nas wywalają do jednego autobusu, gdzie nie ma miejsca, aby usiąść. Z kolei na skoczni musimy zachować odstęp. Dla mnie to jest nieporozumienie. Albo robisz coś tak, albo siak - powiedział Piotr Żyła dla portalu interia.pl po piątkowych kwalifikacjach do niedzielnego konkursu PŚ w Wiśle.
Reprezentant Polski dodał, że nie jest ekspertem ws. zdrowia, ale - jego zdaniem - to co dzieje się przed, w trakcie i po zawodach Pucharu Świata w skokach narciarskich w tym sezonie jest kompletnie pozbawione logiki.
- Ja się nie znam. Trzeba się zapytać kogoś, kto się zna. (...) W autobusie COVID-19 nie ma, a na skoczni jest i tak w kółko - podkreślił Żyła.
Indywidualny mistrz świata z Oberstdorfu w 2021 r. dodał, że nie ma na to większego wpływu. - Co ja mogę? Ja mogę jedynie skakać o cieszyć się, że mnie jeszcze nie zamknęli - podsumował.
Podczas kwalifikacji do niedzielnego konkursu PŚ w Wiśle (w sobotę skoczkowie będą rywalizować w zawodach drużynowych) Żyła zajął 20. miejsce. "Wiewiór" lądował na 123. metrze. Wygrał Austriak Jan Hoerl - 129 m.
Zobacz:
W Wiśle cisza przed burzą. To zobaczysz, wjeżdżając do miasta
Stoch poszedł do kontrolera. Zadał mu pytanie
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: czerwona kartka po zdobyciu bramki? To możliwe