Przez pandemię koronawirusa nie odbyła się przedolimpijska próba generalna na obiektach w Zhangjiakou. Zawody Pucharu Świata w skokach narciarskich były odwoływane, przez co skoczkowie nie mieli okazji do poznania skoczni, na których w lutym powalczą o olimpijskie medale.
W Chinach rywalizowało za to zaplecze Pucharu Świata. W weekend odbyły się tam zawody Pucharu Kontynentalnego. Tym samym świat miał okazję ocenić nowoczesne obiekty w Zhangjiakou.
Menedżer niemieckiej kadry Horst Huettel wskazał w rozmowie z skispringen.com kilka problemów, z jakimi mogą zmagać się skoczkowie podczas olimpijskiej rywalizacji.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Zaręczyny w przerwie meczu? To się nigdy nie znudzi
- Profil skoczni narciarskich jest oczywiście nowoczesny i świetny, ale są one również bardzo podatne na wiatr. Wieża sędziowska jest zbyt wysoka jak na skocznię normalną. Na zawodników można patrzeć tylko z góry, a powinno się patrzeć z boku - powiedział Huettel.
To nie jedyny problem, z jakim musieli zmagać się skoczkowie. Wynikał on jednak nie z infrastruktury, ale z zabezpieczeń antycovidowych. Zawodnicy w Chinach przebywali w specjalnej bańce, przez co na obiekty wyjeżdżali o godzinie 7:00. Problem w tym, że treningi i zawody rozpoczynały się trzy godziny później.
- Prawie dwie godziny na terenie skoczni narciarskich trzeba było spędzać bez celu. Na miejscu nie było osoby odpowiedzialnej, która mogłaby to zmienić. Nawet ludzie z FIS nie mogli nic zrobić. Coś takiego byłoby nie do pomyślenia w Europie - dodał.
Czytaj także:
Japoński dziennikarz w Polsce. "Jestem zaskoczony"
Ministerstwo sportu odpowiedziało nam, ile pieniędzy przekazało himalaistom. Jest zaskoczenie