Rok od burzy medialnej z udziałem Timiego Zajca. Od tego czasu Słoweńcy poczynili postęp
Timi Zajc przyczynił się do zmiany szkoleniowca. W ubiegłym roku z posadą pożegnał się Gorazd Bretoncelj, a jego następcą został Robert Hrgota. Od tego czasu Słoweńcy poprawili osiągane rezultaty, stając się znów czołowym zespołem w Pucharze Świata.
- Niestety dzisiaj wszystko się rozpadło. Trenowałem całe lato, aby w końcu i tak mi się nie powiodło. Myślę, że trenerzy muszą wziąć dużą odpowiedzialność. Niestety trzeba było pracować tak jak oni chcą, bo w przeciwnym razie jest się wykluczonym z reprezentacji. Chcę aby główny trener kadry wziął odpowiedzialność za złe występy wszystkich słoweńskich skoczków. Wszyscy chcemy medali, a jak się okazało w poprzednich dwóch latach, nie ma efektów. Mogę tylko podziękować i powiedzieć do widzenia - w taki sposób Zajc argumentował swoją postawę.
Skoczek poniósł konsekwencje swojej wypowiedzi. Został odsunięty od kadry, a do "elity" powrócił dopiero w Willingen. Tam spisał się kiepsko, dwukrotnie nie awansując do drugiej serii. Kolejne weekendy były dla młodego zawodnika nieco lepsze, jednak wciąż nie mógł odnaleźć odpowiedniej formy. W całym poprzednim sezonie zgromadził zaledwie 60 punktów do klasyfikacji generalnej.
ZOBACZ WIDEO: Apoloniusz Tajner surowy w ocenie polskich skoczków. "Wydawało się, że gorzej być nie może"Kadra Hrgoty
Niedługo po wpisie Zajca, z kadrą pożegnał się Bertoncelj. Jego miejsce zajął Robert Hrgota, który do dziś prowadzi pierwszą reprezentację. Wyniki osiągane przez Słoweńców szybko uległy poprawie. Progres jest jednak głównie widoczny w tym sezonie. Reprezentanci tego kraju zgromadzili już 972 punkty do klasyfikacji Pucharu Narodów.
Obecny sezon dla Polaków jest bardzo słaby. Biorąc pod uwagę oczekiwania kibiców, jak i samych zawodników, trudno być usatysfakcjonowanym osiąganymi rezultatami przez Biało-Czerwonych. Znów najlepszym naszym skoczkiem jest Kamil Stoch, który pomimo zaawansowanego jak na skoczka wieku, wciąż jest liderem polskiej kadry.
Po trzech weekendach Pucharu Świata tracimy do Słoweńców już 554 punkty. Strata jest duża, biorąc pod uwagę, że na zakończenie ubiegłej zimy to my wyprzedzaliśmy rywali aż o 1503 "oczka".
Do zakończenia sezonu wciąż pozostało wiele konkursów i wszystko może ulec zmianie. Jednak to Słoweńcy wydają się być na fali wznoszącej, a nasza reprezentacja wystartuje w Klingenthal w okrojonym składzie.
Sporo zagadek przed Klingenthal. Takiej sytuacji nie mieliśmy dawno >>
Klingenthal jako przygraniczna miejscowość. Takich miast w kalendarzu Pucharu Świata jest więcej >>
Oglądaj skoki narciarskie w WP Pilot!
-
Katon el Gordo Zgłoś komentarz
flaki a oczekiwanego efektu nie ma. Wśród tych którzy "zrobili wszystko co w ich mocy" też są przegrani. W profesjonalnym sporcie wyczynowym nikt nie może dać gwarancji sukcesu. Gdyby tak było, to wszyscy którzy porządnie trenują byliby mistrzami świata lub igrzysk olimpijskich. A tu niestety jest ryzyko, że poświęcasz się w 100% a laury cię omijają. I zawsze tych rozgoryczonych jest więcej niż tych chodzących w blasku chwały.