Sobotni konkurs w Engelbergu był kolejnym w tym sezonie, w którym Kamil Stoch bronił honoru polskiej kadry. 34-latek zajął 6. miejsce, oddając dwa równe bardzo dobre skoki. U Stocha widać jeszcze pole do poprawy w jednym ważnym elemencie, co zauważa trener polskiej kadry, Michal Doleżal.
- U Kamila mieliśmy do czynienia z kwestią timingu. Pierwszy skok był spóźniony. W drugim z kolei wyszedł trochę za wcześnie z progu i musiał poczekać na narty. Stracił na tym prędkość - podkreślił Michal Doleżal w rozmowie z Eurosportem.
Poza Kamilem Stochem nikt spośród polskich skoczków nie był w stanie awansować do serii finałowej. Kilku kadrowiczów w poprzednim tygodniu pojechało na zgrupowanie w Ramsau, ale niestety poprawy dyspozycji nie widać.
ZOBACZ WIDEO: Były skoczek komentuje słowa oburzonego Małysza. "Dzisiaj kombinezony są na limicie"
- Od razu po konkursie usiedliśmy i dyskutujemy. Mamy nowe kombinezony, ale muszę powiedzieć szczerze, że coś mi w tym nie gra. Te skoki nie są na tyle złe, żeby tak miały wyglądać miejsca, które chłopaki zajmują. Musimy wszystko przeanalizować - zaznaczył trener polskich skoczków.
Naszym zawodnikom, którzy nie weszli do drugiej serii brakowało sporo punktów, aby się w niej znaleźć. Każdy popełnia sporo błędów, a kolejne nieudane występy, jeszcze bardziej przybijają zawodników.
- Błędy techniczne są inne u każdego skoczka. Weźmy na przykład Dawida Kubackiego, gdzie w serii próbnej spisał się dobrze, a później w konkursie odbił się za wcześnie i nie dało się z tego odlecieć. Widać u niego sporo niepewności - dodał czeski szkoleniowiec.
Jak kiepska jest sytuacja polskich skoków, pokazuje klasyfikacja Pucharu Narodów. Nasza reprezentacja zajmuje w niej dopiero 6. miejsce z dorobkiem 551 punktów. Trener kadry wprost podsumował, co się w tej chwili dzieje.
- Nie jest lekko. Wiemy na co nas stać i mnie obecna sytuacja też już męczy - podsumował Doleżal.
Czytaj także:
Twitter grzmi po skokach Polaków. "Dziś przestałem wierzyć"
Beznadziejna sytuacja Polaków w Pucharze Narodów. Świat odjechał