Turniej Czterech Skoczni nie rozpoczął się dobrze dla reprezentantów Polski. Tylko Dawid Kubacki awansował w Oberstdorfie do drugiej serii, ale ostatecznie zajął dopiero 28. miejsce. Czy można mówić o jakimś przełamaniu względem konkursów w Engelbergu?
- Nie widzę żadnej poprawy u Dawida. Ciągle skacze źle technicznie. Oczywiście to, że dostał się do drugiej serii, to głównie zasługa systemu KO - mówi nam Kazimierz Długopolski, były olimpijczyk w kombinacji norweskiej, obecnie trener.
Jeszcze w Szwajcarii solidnie skakał Kamil Stoch, następnie został mistrzem Polski w Zakopanem. Od początku sezonu był wyraźnym liderem naszej kadry, ale teraz nawet u niego coś się zacięło.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: szalony trening Pudzianowskiego. "Gorąco było dziś, -10°C"
- Kamil miał przebłyski i święcie wierzyliśmy, że zaczyna dochodzić do dobrej formy. Mistrzostwa Polski jednak utwierdziły mnie w przekonaniu, że tej formy nie ma. On wygrał te zawody, bo po prostu inni byli słabsi, a jego skoki nie były najlepsze - mówi Długopolski.
Co zatem zrobić, gdy zawody w Garmisch-Partenkirchen nie okażą się udane dla Polaków? Nasz rozmówca ma ciekawe spostrzeżenie. - Wycofanie zawodników po Garmisch jest jakimś wyjściem z sytuacji. Tylko kto ma nad tą kadrą czuwać na treningach? Jeśli będą te same osoby pracować z zawodnikami, co obecnie, to nic się nie zmieni. Trzeba przeprowadzić konsultacje w szerszym gronie. Muszą zacząć się udzielać osoby z zewnątrz, spoza kadry, które mają doświadczenie. Obecnie w sztabie szkoleniowym to tylko drapią się po głowie i nie wiedzą, co mają robić - analizuje były olimpijczyk.
- Nie brakuje nam siły, czy dynamiki, ale są zdecydowane braki w technice. Tutaj nasi się wyraźnie pogubili i to wszyscy. Trenowali chyba pod jednakowe uwagi od trenera. Gorzej już być chyba nie może, ale jednocześnie trudno będzie Polakom wrócić do dobrej formy przed igrzyskami. Pozostaje tylko wierzyć, że nagle nadejdzie poprawa. To przecież są mistrzowie. Oni nie zapomnieli, jak się skacze - dodał.
Kazimierz Długopolski uważa, że wszyscy zawodnicy muszą się wziąć w garść i analizować własne błędy. Sztab szkoleniowy natomiast nie powinien wszystkiego zwalać na sprzęt.
- Jeśli chodzi o sprzęt, to dziwią mnie tłumaczenia trenera w tym aspekcie. Tak nie można robić. To również później udziela się zawodnikom, którzy myślę, że może akurat coś w kombinezonie nie zagrało. Tam zaczynają szukać problemów i psychika cierpi - kończy Długopolski.
Czytaj także:
Simon Ammann rekordzistą. Wystartuje na igrzyskach po raz siódmy