Jedna scena z Zakopanego najbardziej wymowna ws. formy Polaków

PAP / Grzegorz Momot / Na zdjęciu: Piotr Żyła
PAP / Grzegorz Momot / Na zdjęciu: Piotr Żyła

Nie ma przełomu u polskich skoczków. U siebie w Zakopanem nie byli w stanie nawiązać walki z najlepszymi. Co gorsza, znów wielki znak zapytania jest przy Piotrze Żyle. To, w jakim miejscu są polskie skoki, najlepiej pokazuje sytuacja z 1. serii.

Korespondencja z Zakopanego, Szymon Łożyński

Poważnie osłabieni do rywalizacji w Zakopanem przystąpili Biało-Czerwoni. Z powodu kontuzji kostki nie wystartował Kamil Stoch, a zakażenie koronawirusem potwierdzono u Dawida Kubackiego. Na kadrę spadła plaga nieszczęść, ale mimo to liczyliśmy, że w Zakopanem - na skoczni, którą dobrze znają - Polacy pokażą moc i przynajmniej jednego z nich zobaczymy w czołówce.

Oczy fanów zwrócone były przede wszystkim na Piotra Żyłę, który tydzień temu w Bischofshofen dał nadzieję, że wraca do wysokiej formy i na igrzyskach olimpijskich może odegrać pierwszoplanowe role. W Zakopanem mistrz świata miał potwierdzić tendencję zwyżkową, a tymczasem znów przy jego formie trzeba postawić ogromny znak zapytania.

Zamiast kroku do przodu Żyła zrobił krok w tył. Już skakał na poziomie pierwszej dziesiątki, a na Wielkiej Krokwi od najlepszych odstawał mocno. W niedzielę ledwo awansował do serii finałowej i dopiero ostatni skok - zdecydowanie najlepszy podczas weekendu - pozwolił mu awansować na 17. miejsce. Cieszyć się nie ma jednak z czego. Pozostaje tylko wierzyć, że ma rację Michal Doleżal, który twierdził, iż kłopoty Żyły w Zakopanem wynikały ze zmęczenia po Turnieju Czterech Skoczni.

ZOBACZ WIDEO: Ekstremalna sytuacja w Zakopanem. "Było niebezpiecznie"

Jeśli Żyła w Polsce miał kłopoty, to jego koledzy z kadry Jakub Wolny i Andrzej Stękała wpadli w olbrzymie tarapaty. Z ich pojedynczych niezłych skoków na turnieju także pozostało już tylko wspomnienie. W Zakopanem nie mieli szans z najlepszymi. W konkursie indywidualnym obaj odpadli po 1. serii i na ostatniej prostej stracili miejsce w kadrze na igrzyska olimpijskie. Zamiast nich pojedzie bardzo doświadczony Stefan Hula.

O tym w jakim miejscu są polskie skoki najlepiej świadczy sytuacja z 1. serii - to najbardziej wymowna scena z weekendu w Zakopanem. W niej wystartowało aż 9 Biało-Czerwonych, ale wszyscy skoczyli w pierwszej części. Gdy przyszło do najlepszych 15 zawodników klasyfikacji generalnej Pucharu Świata nie było w tym gronie żadnego Polaka. Rok, dwa czy trzy lata temu emocje dla polskich kibiców się dopiero rozkręcały, teraz dla polskich fanów skończyły się zanim najlepsi przystąpili do rywalizacji. Smutne to, ale prawdziwe.

I tak na igrzyska olimpijskie do Chin pojadą: Stoch, Kubacki, Żyła, Hula oraz Wąsek. To jedna z najstarszych, jeśli nie najstarsza kadra z wszystkich krajów w skokach narciarskich na najważniejszą imprezę czterolecia. Tak naprawdę Michal Doleżal nie miał jednak wielkiego wyboru. Doświadczony Stefan Hula - mimo że nie skakał w Zakopanem imponująco - był jednak zdecydowanie lepszy od Wolnego czy Stękały. Z kolei Stoch, Kubacki i Żyła - mimo kłopotów w tym sezonie - na razie nie doczekali się następców, którzy wobec ich słabszej formy wzięliby na swoje barki liderowanie kadrze.

Takie zadatki na przyszłość ma Paweł Wąsek i jego postawa w Zakopanem jest właściwie jedynym światełkiem w tunelu. 22-latek był liderem polskiej kadry w konkursie drużynowym, gdzie Biało-Czerwoni stoczyli zacięty bój o 6. miejsce z Rosją... Dzień później Wąsek pewnie awansował do serii finałowej i przypieczętował swój udział w igrzyskach.

Kibicom pozostaje już tylko nadzieja. Nadzieja, że spokojne treningi olimpijczyków (nie jadą na PŚ do Titisee-Neustadt i będą trenować w Polsce) przyniosą tak wyczekiwane przełamanie i na igrzyska nasza trójka muszkieterów się obudzi. Mimo czarnych chmur PZN nie zmienia celu. Adam Małysz w Zakopanem mówił, że nadal liczy na medal skoczków w Chinach. Na razie wydaje się to mission impossible, ale skoki widziały już nie takie przemiany formy u skoczków w przeciągu dwóch, trzech tygodni.

Czytaj także:
Dramat. Kolosalna strata Polaków
"To jest kompromitacja". Eksperci nie zostawili suchej nitki na polskich skoczkach

Komentarze (8)
avatar
supermariooo
17.01.2022
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
nie to jest najgorsze, że jesteśmy w czarnej du..e , ale to ze zaczęliśmy się tam urządzać... 
siber
17.01.2022
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
""Wierzysz jeszcze w medal polskich skoczków na igrzyskach olimpijskich w Chinach? " Czytaj całość
avatar
Nyctereutes
17.01.2022
Zgłoś do moderacji
3
1
Odpowiedz
@Krzysztof Nilewicz: gościu, nie ośmieszaj się. Doleżal zaczął pracę z kadrą po zakończeniu sezonu 18/19, w marcu 2019 roku. Pracuje od prawie 3 lat, trzeci sezon. Jak w zeszłym sezonie mieli " Czytaj całość
avatar
Krzysztof Nilewicz
17.01.2022
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
Sprawa jest dość prosta w zeszłym roku skoczkowie jechali jeszcze na warsztacie Horngachera a dziś już widać efekty pracy Doleżala 
avatar
jotwu
17.01.2022
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Dno nie tylko w Zakopanem.W Pucharze Kontynentalnym wystartowało 6 skoczków.Ani jeden nie przebrnął kwalifikacji.Taką potęgę stworzyła trójka.Tajner,Małysz i Doleżal.