Trwa walka z czasem w reprezentacji norweskich skoczków. Johann Andre Forfang i Daniel Andre Tande, obaj powołani na igrzyska olimpijskie, nadal mają pozytywny wynik testu na koronawirusa. Jest już pewne, że w poniedziałek nie wsiądą do samolotu, którym Norwedzy polecą do Chin.
W tym przypadku przygotowany jest alternatywny plan, który pozwoliłby im dolecieć później. Norwedzy mają natomiast inny problem. W poniedziałek muszą uzyskać pierwszy negatywny wynik testu, jeśli chcą zostać dopuszczeni do kwalifikacji do konkursu na skoczni normalnej. Te odbędą się 5 lutego.
Według norweskich mediów, nawet jeśli Forfang i Tande wypadną z rywalizacji, sztab najprawdopodobniej nie dowoła rezerwowych. Oznaczałoby to, że do zmagań na normalnym obiekcie przystąpi trzech zawodników (Granerud, Lindvik i Johansson).
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Kapitalny gol w wykonaniu piłkarki! Trafiła idealnie
7 lutego odbędzie się konkurs drużyn mieszanych, a więc Norwegowie będą musieli wystawić dwóch skoczków. 12 lutego natomiast zaplanowane są zawody indywidualne na dużym obiekcie, dwa dni później drużynowe. Trener Alexander Stoeckl wierzy, że do tego czasu przynajmniej jeden z dwójki Forfang - Tande otrzyma zielone światło do startu.
- To smutne, że największy nacisk kładzie się na testy negatywne, a nie na sport - powiedział Stoeckl, cytowany przez vg.no.
Norwedzy przy przeprowadzaniu testów zwracają uwagę na liczbę CT (liczba określająca tzw. cykl graniczny). Im większa liczba CT, tym lepiej, ponieważ potrzeba więcej cykli do wykrycia wirusa. Wymagana liczba CT to 35, podczas gdy Tande miał ostatnio test, po którym CT wynosiło 34,3.
Czytaj także:
- Żyła pozamiatał wpisem o dyskwalifikacji. Zobacz oryginalną wersję
- Martin Schmitt widzi medal dla Polaków na igrzyskach