Igrzyska olimpijskie nie przebiegły do końca po myśli zawodników z kraju fiordów. Indywidualnie tylko Marius Lindvik wywalczył medal na obiekcie dużym.
- Buzuje we mnie adrenalina... Jestem przeszczęśliwy. Złoto igrzysk olimpijskich było moim marzeniem, odkąd zacząłem skakać na nartach. To wszystko smakuje szalenie dobrze – przyznał po konkursie w rozmowie z Eurosportem. - Oba skoki były udane, na moim najwyższym poziomie. To niebywałe, że oddałem je w momencie, kiedy to się liczy – dodał.
Na nim kończyły się jednak dobre wieści. W mikście dwie skoczkinie norweskie zostały zdyskwalifikowane, a w konkursie drużynowym zawodnicy walczyli do ostatniego skoku. Ostatecznie przegrali trzecie miejsce o 0,8 pkt z podopiecznymi Stefana Horngachera.
ZOBACZ WIDEO: Sporty zimowe nie są domeną Polaków? "Często nie mamy warunków, żeby trenować"
W Pucharze Świata pomiędzy Lindvikiem a Granerudem rozegra się walka o najniższy stopień podium. Przewaga Kobayashiego i Geigera jest za duża, by móc ich dogonić. Wikingowie mają jednak jeszcze jeden cel. Jest nim triumf w Pucharze Narodów.
Przed trzydniową rywalizacją w Lahti w klasyfikacji prowadzą Niemcy, którzy mają 337 punktów przewagi nad Austrią i 457 nad Norwegią. Różnice są spore, jednak skoki narciarskie przyzwyczaiły kibiców do tego, że podczas jednego konkursu można bardzo dużo zyskać, ale też stracić. Alexander Stoeckl podkreśla, że Puchar Narodów jest dla nich priorytetem i będą robić wszystko, by zmniejszyć stratę.
- Sezon wciąż trwa. Nie możemy doczekać się występu w Lahti. Będziemy walczyć o jak największą liczbę punktów. Puchar Narodów to wciąż jeden z naszych wielkich celów w tym sezonie. Dystans do liderów nie jest mały, ale nadal mamy wiarę – mówił dla portalu skiforbundet.no. Jego podopieczni wygrali tę klasyfikację w ubiegłym sezonie.
Na Puchar Świata w Lahti selekcjoner powołał siedmiu skoczków. Zaprezentuje się m.in. wracający po przerwie związanej z koronawirusem Johann Andre Forfang. Prócz niego swoich sił spróbują: Halvor Egner Granerud, Anders Haare, Robert Johansson, Marius Lindvik, Robin Pedersen oraz Daniel Andre Tande.
- Anders Haare w ostatnim czasie wywalczył dodatkowe miejsce startowe. Cieszę się, że Johann Andre Forfang wraca po chorobie. Lubi ten obiekt, a do tego dobrze spożytkował czas w domu – mówił Stoeckl o duecie, który wzmocni skład Norwegów. Warto podkreślić, że Johan Andre Forfang jest rekordzistą skoczni w Lahti. W 2017 roku uzyskał tam 138 metrów. Teraz też będzie chciał się zaprezentować z jak najlepszej strony.
Norwegowie będą atakować, jednak rywale nie śpią. Niemcy będą robić wszystko, by swojej przewagi nad rywalami nie zmniejszyć w znaczący sposób. W Lahti zaprezentują się w szóstkę: Karl Geiger, Markus Eisenbichler, Stephan Leyhe, Constantin Schmid, Pius Paschke oraz Severin Freund, którego zabrakło na najważniejszej imprezie sezonu.
- Nareszcie wezmę udział w zawodach! Nie poleciałem na igrzyska i miałem dłuższą przerwę. Śledziłem wszystko, a sam trenowałem w Oberstdorfie i Planicy – podkreślił 33-latek dla serwisu deutscherskiverband.de.
Podczas igrzysk olimpijskich podopieczni Stefan Horngachera wywalczyli dwa brązowe krążki – najpierw na skoczni dużej sztuka ta udała się Karlowi Geigerowi, który następnie wraz z kolegami sięgnął po medal w konkursie drużynowej. Nie jest to zły wynik, jednak można przypuszczać, że skoczkowie liczyli na więcej. Teraz ich priorytetem będzie zachowanie prowadzenia w Pucharze Narodów.
- W Lahti będzie bardzo ekscytująco. Mamy tam również dodatkowy konkurs, który zastępuje odwołane zawody w Sapporo. W programie są dwie szanse indywidualne i jedna drużynowa. Sam obiekt całkiem nam odpowiada, świetna skocznia o starym profilu. Zaraz po Lahti ruszamy na Raw Air – czytamy słowa Horngachera przed trzydniowymi zmaganiami w Finlandii.
Weekend w Lahti zapowiada się więc niezwykle emocjonująco. W piątek i w niedziele rozegrane zostaną konkursy indywidualne. W sobotę natomiast skoczkowie zmierzą się w rywalizacji drużynowej. Punktów do zdobycia jest sporo. Zadecydują umiejętności i szczęście do warunków. Igrzyska podrażniły sportowe ambicje Skandynawów. Będą oni chcieli zmniejszyć przewagę do liderów. Niemcy jednak nie odpuszczą.
czytaj także:
Duże wyzwanie dla skoczków. Startuje intensywny weekend Pucharu Świata
Słodko-gorzki konkurs Norwega. Czy sędziowie niesprawiedliwie go ocenili?