"W obliczu wielu pytań śpieszę z informacją, iż decyzję o odpuszczeniu startu w Oberstdorfie podjęliśmy razem z Trenerem Maciejem Maciusiakiem. Niezmiennie trzymam kciuki za naszą ekipę, a ja rozpoczynam już przygotowania do kolejnego sezonu" - napisał kilka dni temu na Instagramie Maciej Kot.
Wpis tysiące fanów drużynowego mistrza świata z Lahti odebrało jednoznacznie - mimo kolejnego nieudanego sezonu zdecydował się kontynuować karierę. Rzeczywiście Maciej Kot podjął taką decyzję i potwierdził ją na łamach WP SportoweFakty.
- Będę kontynuował karierę. Obecny czas wykorzystuję już jako przygotowanie do nowego sezonu. Przez cały ten trudny sezon otrzymałem duże wsparcie, dlatego pozostaje mi czekać na decyzję PZN ws. sztabu szkoleniowego i później dalej ciężko pracować - podkreślił 30-latek.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: zimowa wyprawa żony skoczka. I to nie byle jaka!
Kilka lat temu, gdy kadrę objął Stefan Horngacher, Maciej Kot stał się skoczkiem ścisłej światowej czołówki. Wygrywał konkursy Pucharu Świata, był bardzo mocnym ogniwem świetnej drużyny. Z zespołem wywalczył złoto mistrzostw świata i brąz igrzysk olimpijskich. W trzecim roku pracy z Austriakiem Polaka dopadł jednak kryzys, z którym zmaga się już czwarty sezon.
Kilka miesięcy temu Maciej Kot zdecydował się na rewolucję. Pozostał w kadrze, ale nie trenował z Michalem Doleżalem, a swoim bratem i trenerem Jakubem Kotem. Indywidualnie chciał skupić się na poprawie błędów. Rewolucja nie przyniosła głównego efektu - Kot nie wrócił na tyle do wysokiej formy, by pojechać na igrzyska. Są jednak nadzieje, że praca wykonana w tym sezonie zaprocentuje w kolejnym.
- Mam sporo materiału do analizy po tym sezonie. Pod wieloma względami był on dla mnie najtrudniejszy w karierze, ale wiele przeciwności udało się przezwyciężyć. Ciężko jednak teraz powiedzieć mi, jak będą wyglądały moje przygotowania do nowego sezonu - podkreśla Maciej Kot.
- Wszystko zależy od tego, jaki będzie sztab szkoleniowy w kolejnym sezonie i jak będą dalej wyglądać kadry narodowe. Jak już będziemy wiedzieć, czy Michal Doleżal zostaje z nami, czy będzie nowy trener, to ze szkoleniowcem będę rozmawiał o planie treningowym względem mnie. Czekam zatem na decyzje PZN, ale już teraz trenuje indywidualnie i zastanawiam się, jak ja bym chciał, żeby wyglądały te treningi. Chcę być jak najlepiej przygotowany do rozmowy z trenerem - dodał doświadczony skoczek.
Mistrzowi świata wciąż nie udało się znaleźć nowego sponsora. Nie załamuje jednak rąk i liczy, że już latem - gdy przyjdą dobre wyniki - pojawi się większe zainteresowanie jego osobą.
- Jednym z celów pobocznych w tym sezonie było uzyskanie wsparcia sponsorów. Niestety dobrych wyników zabrakło i zainteresowania sponsorów moją osobą nie było. Wsparcia nie uzyskałem. Nie było jednak tak, że decyzję o kontynuowaniu kariery uzależniałem tylko od pozyskania sponsora. Nie jestem rozrzutnym człowiekiem. Przez lata, kiedy dobrze zarabiałem na skokach, oszczędzałem i mam poduszkę finansową, z której korzystam. Ciągle jednak wierzę, że dobre wyniki w lecie pomogą mi nawiązać kontakt z nowym sponsorem - zapewnił nasz rozmówca.
Czytaj także:
Rekordowa skocznia w Oberstdorfie. Skoki weszły tam w nową erę
Polacy dali nadzieję. Udane kwalifikacje w wykonaniu Biało-Czerwonych