PŚ: Planica nie spała. Polacy także mieli powody do zadowolenia. Podsumowanie weekendu na Letalnicy

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

W iście wiosennej aurze skoczkowie zakończyli sezon 2015/2016. W blasku słońca i strumieniach szampana triumf w Pucharze Świata świętował Peter Prevc. Z kolei polscy kibice mieli powody do zadowolenia po świetnych lotach Macieja Kota.

1
/ 5

Największa dominacja w historii Pucharu Świata: Peter Prevc

W walce o Kryształową Kulę wielu zawodników, m. in. Gregor Schlierenzauer, Janne Ahonen i Adam Małysz, potrafili zdominować rywalizację. W historii tej dyscypliny nie było jednak skoczka, który w jednym sezonie tak bardzo górował nad rywalami. W przeciągu czterech miesięcy Słoweniec wygrał 15 konkursów, 22 razy stał na podium, a w klasyfikacji generalnej cyklu zdobył rekordową liczbę 2303 punktów. Peter Prevc drugiego w tym zestawieniu Severina Freunda wyprzedził o ponad 800 oczek. W Planicy Słoweniec za sprawą dwóch zwycięstw w trzech konkursach indywidualnych przypieczętował także triumf w klasyfikacji generalnej PŚ w lotach.

2
/ 5

Najczęściej bijący rekordy życiowe: Maciej Kot

Zawodnik AZS-u Zakopane dość niespodziewanie był najlepszym z reprezentantów Polski podczas czterodniowej rywalizacji w Planicy. Podopieczny Macieja Maciusiaka rozkręcał się z konkursu na konkurs. Po słabych czwartkowych zawodach (31. miejsce) dzień później Maciej Kot zdobył 14 punktów za 17. pozycję, a wcześniej wygrał kwalifikacje do piątkowych zmagań z nowym rekordem życiowym (219,5 metra). Łącznie 25-latek aż trzykrotnie podczas weekendu na Letalnicy poprawiał swoją "życiówkę". W sobotę główny zainteresowany poleciał na 222. metr, a w zmaganiach kończących sezon uzyskał aż 231 metrów. Tym samym Kot został piątym Polakiem, który przekroczył granicę 230. metra.

3
/ 5

Najciekawsza batalia: walka pomiędzy Kennethem Gangnesem i Michaelem Hayboeckiem o trzecie miejsce w klasyfikacji generalnej cyklu

Przed niedzielnymi zawodami w Pucharze Świata, które zakończyły sezon 2015/2016, do rozwiązania pozostawała już tylko jedna niewiadoma. W grze o najniższy stopień podium klasyfikacji generalnej cyklu pozostali Kenneth Gangnes i Michael Hayboeck. Przed ostatnim konkursem Norweg wyprzedzał Austriaka o 42 oczka. Po pierwszej serii Hayboeck stanął jednak przed szansą odrobienia z nawiązką strat. Na półmetku niedzielnej rywalizacji podopieczny Heinza Kuttina zajmował siódme miejsce, a Gangnes dopiero 15. lokatę. Gdyby w drugiej serii Austriak wskoczył na podium, a Norweg nie poprawił swojej pozycji, to właśnie Hayboeck cieszyłby się z trzeciego miejsca w cyklu. Tak się jednak nie stało. W drugiej serii Gangnes uzyskał aż 239 metrów i przesunął się na piątą lokatę. Za reprezentantem Skandynawii sklasyfikowano Hayboecka, który łącznie przegrał najniższy stopień podium w PŚ o 47 punktów.

Zobacz wideo: Stefan Horngacher: Pomogę Kamilowi wrócić na szczyt

{"id":"","title":"","signature":""}

4
/ 5

Najmniejsza różnica: 0,1 punktu między Słowenią i Austrią w sobotnim konkursie drużynowym

Zgodnie z przewidywaniami rywalizację zespołową w Planicy wygrali Norwegowie. Dość nieoczekiwanie zacięta walka rozgorzała o drugie miejsce pomiędzy Słoweńcami i Austriakami. Do skoku Roberta Kranjca w siódmej grupie gospodarze rywalizowali z Norwegami nawet o zwycięstwo. Szansę na triumf podopieczni Gorana Janusa stracili jednak, gdy mistrz świata w lotach narciarskich z 2012 roku uzyskał tylko 208,5 metra. Kranjec tuż po wyjściu z progu otrzymał jednak silny boczny podmuch wiatru, przez co znacznie wytracił prędkość i z trudem przekroczył punkt konstrukcyjny obiektu. Po tej próbie Słoweńcy spadli na trzecie miejsce, tracąc do drugich wówczas Austriaków ponad 10 punktów. Na koniec rywalizacji gospodarze cieszyli się jednak z drugiej pozycji, bowiem Peter Prevc uzyskał aż 246 metrów. Michael Hayboeck także skoczył daleko (233,5 metra), ale ostatecznie podopieczni Heinza Kuttina przegrali ze Słoweńcami o... 0,1 punktu. Przy ośmiu skokach tak minimalna przewaga na mamucim obiekcie zdarza się niezwykle rzadko.

5
/ 5

Najwięcej startów w historii: Noriaki Kasai

W czwartek, w pierwszym z trzech konkursów indywidualnych na Letalnicy Japończyk wystartował po raz pięćsetny w pucharowych zawodach. Swój jubileusz Azjata uczcił szóstym miejscem i dwoma świetnymi skokami na odległość 225 metrów. Noriaki Kasai zapowiada, że nie zatrzyma się na takiej liczbie startów. Podopieczny Tomoharu Yokokawy zamierza skakać minimum do 50 roku życia. Jeśli spełnią się obietnice Japończyka, to pod koniec sezonu 2018/2019 główny zainteresowany będzie świętował sześćsetny start w rywalizacji o Kryształową Kulę.

Źródło artykułu: WP SportoweFakty
Komentarze (0)