W tym artykule dowiesz się o:
skispringen.com: "Zmagania przyćmione przez poważny upadek"
Niemieccy kibice i dziennikarze mają powody do radości, bo drugie miejsce w czwartek zajął Markus Eisenbichler, a trzeci był Karl Geiger. Obaj musieli uznać wyższość Ryoyu Kobayashiego, który od samego początku świetnie radzi sobie na mamucie w Planicy.
Dziennikarze nie mają wątpliwości, co było najważniejszym wydarzeniem piątku. "Pierwszy z czterech dni zmagań na Letalnicy został przyćmiony przez poważny upadek w serii próbnej. Daniel Andre Tande stracił równowagę w powietrzu i uderzył o zeskok" - czytamy.
orf.at: "Kobayashi był nietykalny"
Takim samym określeniem posłużył się austriacki serwis orf.at, również wspominając o tym, że konkurs został przyćmiony przez upadek Tandego. Jeśli zaś chodzi o same zmagania, czwarte miejsce zajął Michael Hayboeck i jak przekazują dziennikarze portalu, wciąż ma pewne rezerwy. Triumfował Ryoyu Kobayashi - "był nietykalny" - czytamy na orf.at.
siol.net: "Przerażający upadek Norwega"
Słoweńcy mieli dwóch zawodników w TOP 3 na półmetku czwartkowego konkursu, ale ostatecznie żaden z nich nie stanął na podium. "Pierwszy konkurs miał dwie odsłony. Pierwsza naznaczona była przerażającym upadkiem Norwega Daniela Andre Tandego, który został zabrany helikopterem do szpitala w Lublanie, a w drugiej Japończyk Ryoyu Kobayashi świętował przekonujące zwycięstwo" - czytamy w słoweńskim serwisie siol.net.
vg.no: "Są dotknięci tym, co się stało"
Norweskie media są w pełni skupione na wypadku Tandego. Po tym zdarzeniu trudno było im zaistnieć w czwartkowym konkursie. Najlepiej spisał się Robert Johansson, który zajął siódme miejsce. Rozczarowany powrotem do pucharowej rywalizacji był Halvor Egner Granerud, który odpadł już na półmetku. - Chłopcy są dotknięci tym, co się stało - powiedział trener Alexander Stoeckl, cytowany przez serwis vg.no.