- Ja zawsze ubolewałem nad jednym. Za czasów Adama Małysza takiej jednolitości w kadrze, jak jest teraz, u nas niestety nie było. Dawałem za przykład Niemców, Słoweńców i przede wszystkim Norwegów. Oni zawsze czekali jeden na drugiego i się wspierali. Marzyłem o tym, żeby doczekać takich chwil w polskiej kadrze. Teraz tak jest - mówi Rafał Kot pytany o atmosferę w kadrze. - Tak jest jednak od kilku dobrych lat - dodaje Kot.