UK Championship: Pewna gra faworytów, kuriozalne zagranie O’Sullivana

Bez niespodzianek przebiega do tej pory jeden z najbardziej prestiżowych turniejów w snookerowym kalendarzu. W gronie szesnastu najlepszych zawodników znalazła się prawie cała światowa czołówka.

Grzegorz Lemański
Grzegorz Lemański
Spośród najlepszych zawodników światowego rankingu w grze o najwyższe trofea nie liczą się jedynie Marco Fu i Mark King. Reprezentant Hong Kongu już w pierwszej rundzie sensacyjnie przegrał z amatorem - Mitchellem Travisem, natomiast doświadczony Anglik musiał uznać wyższość Scotta Donaldsona, rozstawionego w turnieju z numerem... 78. Obu zawodnikom umiejętności wystarczyło jednak jedynie na awans do trzeciej rundy, gdzie ulegli wyżej notowanym rywalom.

Pozostali zawodnicy z czołówki do tej pory radzą sobie znakomicie i bez większych problemów zameldowali się w najlepszej szesnastce turnieju. Więcej emocji wzbudził jedynie pojedynki Marka Allena i Stephena Maguire, które zakończyły się w decydującym frejmie. Obaj snookerzyści do końca zachowali jednak zimną krew i ostatecznie przechylili szalę zwycięstwa na swoją korzyść.

W ćwierćfinale jest już takie Ronnie O'Sullivan, który w ostatnich dniach w negatywny sposób zaskoczył swoich fanów. Aktualny mistrz świata przyznał, że w UK Championship gra wyłącznie dla pieniędzy, który pozwolą mu na korzystanie z życia i zrobienie sobie kolejnej przerwy od snookera.

- Póki co gra mi się bardzo dobrze. Jeżeli uda mi się przejść kilka kolejnych rund, to zarobię wystarczająco dużo, by nie musieć się o nic martwić. Przyjemnie jest móc pojechać na wakacje albo pozwolić sobie na relaks w domu. Bardzo dobrze bawiłem się podczas tych ostatnich wolnych miesięcy i chętnie bym to powtórzył - wyjaśnia doświadczony Anglik.

Za zwycięstwo w UK Championship O’Sullivan może zgarnąć 150 tys. funtów. Aby jednak po raz piąty zostać mistrzem Wielkiej Brytanii, musi wystrzegać się takich błędów, jaki przydarzył mu się w meczu z Marcusem Campbellem. W walce na czarnej bili mistrz świata popełnił kuriozalny faul, który zdecydował o porażce w drugiej partii.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×