Welsh Open: O’Sullivan bliski rekordu, przebudzenie dawnych gwiazd

Mistrzostwa Walii na razie nie przynoszą wielkich emocji. O przyspieszone tętno kibiców zadbali jedynie powracający do wielkiej formy Mark Williams i Allister Carter, którzy ograli faworytów turnieju.

Grzegorz Lemański
Grzegorz Lemański

Obaj snookerzyści w obecnym sezonie nie są w stanie nawiązać do największych momentów w swoich karierach. Doświadczony Anglik, który jeszcze dwa lata temu walczył o mistrzostwo świata, w ciągu ostatnich dziesięciu miesięcy nie osiągnął żadnego znaczącego sukcesu, a najmilej wspominać może sierpniowy turniej PTC, w który dotarł do półfinału. Mark Williams na zwycięstwo w dużym turnieju czeka już natomiast trzy lata, kiedy triumfował w German Masters.

W Welsh Open reprezentant gospodarzy prezentuje się jednak znakomicie. Co prawda już w pierwszej rundzie był bliski porażki z Michaelem Wasleyem, ale w kolejnych meczach ekspresowo wyeliminował Tiana Pengfeia i rozprawił się z Neilem Robertsonem. W takiej dyspozycji nie powinien mieć problemu z awansem do ćwierćfinału, do którego droga prowadzi przez pojedynek z Marco Fu.

W czwartej rundzie jest również Allister Carter, który niespodziewanie wyeliminował Marka Allena. Z awansem do ćwierćfinału może mieć jednak problem, bowiem w czwartek zmierzy się z Markiem Selby'm. Pojedynek dwóch Anglików zapowiada się niezwykle interesująco, chociaż niewątpliwe faworytem jest aktualny nr 2 światowego rankingu.

Spośród meczów czwartej rundy warto również zwrócić uwagę na pojedynek Johna Higginsa z Juddem Trumpem, czyli powtórkę z finału mistrzostw świata z 2011 roku oraz spotkanie Ricky'ego Waldena z Ronniem O'Sullivanem, czyli wielki rewanż za upokarzające 6:0 w turnieju Masters, w którym The Rocket ustanowił nowy rekord zdobytych punktów bez odpowiedzi rywala.

Patrząc na formę aktualnego mistrza świata ciężko jednak spodziewać się sensacji. Ronnie O’Sullivan w pierwszych trzech meczach podczas walijskiego turnieju stracił zaledwie trzy frejmy, każdy z pojedynków wygrywając zgodnie 4:1. Brak emocji swoim fanom Anglik wynagrodził jednak w najlepszy z możliwych sposobów – atakiem na maksymalnego brejka. Jego licznik zatrzymał się jednak na 104 punktach, kiedy spudłował trudną czerwoną spod dolnej bandy do narożnej kieszeni.

Ronnie O’Sullivan ma aktualnie na swoim koncie jedenaście maksymalnych brejków, tyle samo co najbardziej utytułowany snookerzysta w historii – Stephen Hendry. Gdyby w pojedynku z Barrym Pinchesem zdołał wyczyścić stół, wówczas byłby samodzielnym liderem. Na wbicie dwunastego maksymalnego brejka w karierze O’Sullivan czeka już blisko trzy lata. Ostatni raz ta sztuka udała mu się podczas Paul Hunter Classic w 2011 roku.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×